W roku 1972 doszło do szachowego pojedynku na szczycie między Amerykaninem Robertem Fisherem i obywatelem Związku Radzieckiego Borysem Spasskim. Nigdy nie odnosiłem sukcesów w grze w szachy, ale postanowiłem przeanalizować przebieg pierwszej partii.
Wciągnąłem w to szwagra. On grał Fishera, a ja Spasskiego. Powtarzaliśmy wszystkie ruchy arcymistrzów według opublikowanych zapisów. Nie dostrzegłem nic nadzwyczajnego w tej grze. Po prostu byłem w tym dyletantem i jestem do teraz.
Jednak po kilku latach znowu zainteresowałem się szachami na najwyższym poziomie. Stało się to, gdy spece od informatyki wymyślili, żeby człowiek zmierzył się w tej grze z komputerem. Początkowo maszyna nie miała szans. Tłumaczyłem to sobie w ten sposób, że wystarczy wykonać głupi ruch na szachownicy, a komputerowi zabraknie fantazji, żeby podejrzewać podstęp. I chyba miałem rację. Do dzisiaj widzę, jak topornie radzą sobie komputery z tłumaczeniami. Zwrot „w zdrowym ciele zdrowy duch” przekładają na „w świeżym mięsie świeży spirytus”. Raz, gdy otrzymałem komputerowe tłumaczenia z rosyjskiego do redakcyjnej obróbki, musiałem sobie przypomnieć wszystko, czego uczyli nas w szkole w tym zakresie. I sam dokonałem przekładu.
Niedawno, bo w roku 1997, po raz pierwszy w historii maszyna zwyciężyła człowieka. Deep Blue pokonał samego Garii Kasparowa. – Gra w szachy daje się ująć w reguły matematyczne, dziwne zatem, że komputery tak długo musiały walczyć z nami, ludźmi o palmę pierwszeństwa – powiedział.
Rozwój sztucznej inteligencji przyspiesza z roku na rok – twierdzi Forbes, a eksperci alarmują, że im bardziej inteligentne są maszyny, tym mniej potrzebny jest człowiek. Kolejne zawody będą odchodzić w niepamięć. I to nie tylko te najmniej skomplikowane, związane np. z pracą przy taśmie produkcyjnej czy kierowaniem pojazdami. Pracownicy umysłowi też mogą stracić swoje posady.
Gdy myślimy o zastępowaniu ludzi przez roboty i sztuczną inteligencję, do głowy jako pierwsze mogą przychodzić te bardziej mechaniczne zajęcia. Wkrótce niepotrzebni mogą się jednak okazać sprzedawcy w sklepie czy większość pracowników w bankach oraz administracji. Według raportu Boston Consulting Group, w ciągu najbliższych 10 lat aż 25 proc. dostępnych dzisiaj prac zostanie zautomatyzowanych. Jak wskazuje Bernard Marr, ekspert i autor bestsellerowej książki poświęconej tej tematyce, również te mniej oczywiste zawody mogą wkrótce przejść do lamusa.
Mniej oczywiste w tym przypadku to takie, które wymagają bardzo specjalistycznej wiedzy i umiejętności. Dziś trudno sobie wyobrazić ich wykonywanie bez udziału człowieka. A jednak ekspert przewiduje, że komputerowe algorytmy wkrótce zmienią oblicze m.in. służby zdrowia, szkolnictwa czy ubezpieczeń. Sztuczna inteligencja będzie miała coraz większy zakres działania.
Komputery weszły też na teren, jak się zdawało, dostępny tylko dla człowieka. Zaczynają tworzyć dzieła. Oprogramowanie opracowane przez naukowców z uniwersytetu w hiszpańskiej Maladze skomponowało symfonię na tyle dobrą, że zgodziła się ją wykonać London Philharmonic Orchestra. Padają kolejne bastiony, na których opierało się przekonanie o ludzkiej niezbędności.
Świat biznesu wie, że rynek z entuzjazmem przyjmie kolejne innowacyjne rozwiązania. I doskonale zdaje sobie sprawę, że właśnie sieci neuronowe i sztuczna inteligencja są najwyższą formą rozwoju technologicznego. Ten, kto pierwszy wdroży na masową skalę takie rozwiązania, zdobędzie świat. I ogromną fortunę. A jest o co walczyć. Według Bank of America, do 2020 roku rynek systemów robotycznych i analitycznych opartych o sztuczną inteligencję osiągnie wartość 153 miliardów dolarów. O podobnych szacunkach donosi Financial Times, wskazując na kwotę 135 miliardów w 2019 roku. Warto dodać, iż sztuczna inteligencja oraz możliwości jej zastosowania były głównym tematem ostatniego Światowego Forum Ekonomicznego w Davos.
Zainteresowanie to widać szczególnie na rynkach amerykańskich – twierdzi TVN24bis – tam młode firmy z sektora IT, zajmujące się sztuczną inteligencją, osiągnęły w ciągu roku wartości kilkuset milionów dolarów. A to dopiero początek, bo ich wyceny wkrótce mogą sięgnąć miliardów dolarów.
Pęd technologiczny we współczesnym świecie sprawia, że stajemy się coraz bardziej wygodni. Nie wyobrażamy sobie życia bez wszystkich tych elektronicznych gadżetów ułatwiających codzienne funkcjonowanie.
Potrzeba rozwoju tej technologii silnie rozgrzewa umysły inwestorów i przedsiębiorców. Faktem jest, że w 2020 roku na świecie ma istnieć 35 zetabajtów danych (1 zetabajt to miliard terabajtów, czyli ok. 210 mld płyt DVD). Przeszukanie tak potężnych zasobów wymagać będzie pomocy inteligentnych systemów o niesamowitej wydajności. Ich analiza będzie wykraczać daleko poza możliwości człowieka. Tylko inteligentne systemy, potrafiące „myśleć” nieliniowo i nieszablonowo, będą w stanie sprostać tym zadaniom. I muszą one posiadać inteligencję opartą na sieciach neuronowych, czyli zbliżoną do ludzkiej.
Przed czterdziestu laty oglądałem „Odyseję kosmiczną” Stanleya Kubricka. Była w niej taka scena, w której komputer zbuntował się przeciwko człowiekowi. A gdy został wyłączony przy pomocy śrubokręta, prosił, żeby mu tego nie robić. Teraz śrubokręt nie wystarczy.
Pod koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku Alvin Toffler napisał książkę „Trzecia fala”, w której opisał m.in. świat bez pracy. Według niego, ludzkość będzie się straszliwie nudziła, bo pracować za nas będą maszyny. Ja nie mam nic przeciwko temu. Oddam komputerowi nawet tę rubrykę, byle pisał z sensem i dzielił się ze mną honorariami.
Czesław Rychlewski
Tagi: „Trzecia fala”, Borys Spasski, Czesław Rychlewski, Deep Blue, Fisher, futuryzm, Garii Kasparow, London Philharmonic Orchestra, maszyny, Odyseja kosmiczna, roboty, rynek systemów robotycznych i analitycznych, świat bez pracy, sztuczna inteligencja
Dodaj komentarz