logo
logo
logo
logo

Z pola do laboratorium
Opublikowano: 10 sierpnia 2015

Przyszłość rodzimej hodowli roślin jest uzależniona od realnego dopływu innowacyjnych technologii do hodowli oraz wzrostu środków finansowych na dalsze prace hodowlane i marketing – mówi minister rolnictwa i rozwoju wsi Marek Sawicki

SawickiJaką rolę w budowaniu silnego rolnictwa w Polsce zajmuje branża nasienna i jak krajowa produkcja materiału siewnego rzutuje na wyniki tego sektora gospodarki?

– Istnienie efektywnej, krajowej hodowli roślin ma duże znaczenie zarówno dla bieżącej, jak i przyszłej sytuacji naszego rolnictwa. Rola tego sektora to przede wszystkim poprawianie efektywności produkcji roślinnej poprzez stałe dostarczanie nowych odmian o ulepszonych cechach plonowania, jakości zbioru i cechach użytkowych, dobrze zaadaptowanych do krajowych warunków klimatycznych i glebowych, a także dostarczanie wiedzy o najlepszym ich wykorzystaniu. Krajowa hodowla roślin to także większa niezależność naszego rolnictwa od międzynarodowych koncernów i od rynków międzynarodowych, jak również wyraźna przeszkoda dla firm zagranicznych w szybkim podnoszeniu cen nasion. Dobitnym tego przykładem jest rynek nasion kukurydzy, gdzie obecność odmian krajowych skutecznie powstrzymuje międzynarodowe koncerny od znaczącego wzrostu cen. Ewentualna marginalizacja lub likwidacja krajowej hodowli mogłaby spowodować nie tylko wzrost cen nasion i napływ odmian niedostatecznie dostosowanych do krajowych warunków uprawy, lecz także zaprzepaszczenie dorobku hodowlanego tworzonego od stu kilkudziesięciu lat oraz zmarnowanie posiadanych zasobów genetycznych, zaplecza i kadr.

Pomimo olbrzymiej presji konkurencji zagranicznej, dysponującej znacznie większymi środkami na tworzenie nowych odmian i na prowadzenie badań, polska hodowla jest zdolna do konkurowania z setkami hodowców zagranicznych, a w przypadku niektórych gatunków wyraźnie dominuje. Obecnie jej udział w krajowym rynku materiału siewnego jest bardzo zróżnicowany, w zależności od gatunku. Dla pszenżyta ozimego i jarego, owsa i żyta jarego jest to udział dominujący na poziomie ok. 80 proc. rynku mierzonego powierzchnią plantacji nasiennych, dla żyta ozimego i pszenicy również istotny – ok. 50 proc.), a dla jęczmienia ozimego i jarego niewielki – poniżej 30 proc. Według szacunków Polskiej Izby Nasiennej rodzime odmiany kukurydzy stanowią obecnie ok. 40 proc. zasiewów, ok. 30 proc. w przypadku buraków cukrowych, ok. 15 proc. dla rzepaku, strączkowych – ok. 90 proc., traw pastewnych – 50 proc., traw gazonowych – 75 proc., ziemniaków skrobiowych – blisko 100 proc., ziemniaków na chipsy i frytki – poniżej 10 proc., ziemniaków jadalnych – ok. 50 proc., warzyw na rynek profesjonalny – ok. 25 proc., a na rynek amatorski – ok. 80 proc.

W przypadku wielu gatunków udział odmian zagranicznych powoli się zwiększa. Wynikać to może z przewagi odmian zagranicznych, np. odmian mieszańcowych żyta, pod względem wartości gospodarczej lub z powiązań kapitałowych hodowli z przemysłem przetwórczym. Często jest to spowodowane umiejętnym, agresywnym i kosztownym marketingiem. Należy jednak podkreślić, że wiele tworzonych w kraju odmian wykorzystywanych jest przez polskich rolników przede wszystkim ze względu na ich lepsze zaadaptowanie do zmiennych warunków uprawy, zwłaszcza w latach o skrajnym przebiegu pogody, gdy występują warunki sprzyjające wymarzaniu lub susze.

Jaki jest udział polskiej produkcji nasiennej w eksporcie rolno-spożywczym ogółem? Jakie kraje są głównym odbiorcą krajowych zbóż, a jakie kierunki najlepiej rokują na wzrost sprzedaży?

– Wielkość rynku nasiennego w Polsce szacuje się na około 290 mln dol. rocznie. Głównym odbiorcą krajowych zbóż, zarówno nasiennych, jak i konsumpcyjnych, jest rynek europejski. Najwięcej odbierają: Niemcy, Dania, Francja, Czechy, Anglia, Włochy oraz kraje bałtyckie. Są to kraje o zbliżonym klimacie do Polski, więc w niektórych z nich, np. w Niemczech, Czechach, na Litwie, nasze odmiany cieszą się dużym popytem. Krajami rokującymi na wzrost sprzedaży są – zdaniem hodowców – głównie Rosja, Ukraina, Białoruś i kraje skandynawskie. Jednak w krajach tych istnieją bariery ograniczające ewentualny eksport materiału siewnego – w krajach Europy Wschodniej jest to brak szczelnego systemu porządkującego rynek pod względem prawa do własności do odmiany oraz efektywnych systemów zbierania opłat od rozmnożeń własnych, natomiast w Skandynawii wielkość sprzedaży zależy od przystosowania danych odmian do specyficznych warunków klimatycznych. Część hodowców zwraca uwagę, że w przypadku Ukrainy i Białorusi w 2014 roku i wiosną 2015 roku prawie zaprzestano transakcji handlowych z tymi krajami ze względu na bardzo niskie ceny, które można uzyskać na tym rynku, co związane jest ze spadkiem wartości waluty tych krajów oraz rosnącym ryzykiem nieotrzymania zapłaty za dostarczony towar.

Na ile obecne uwarunkowania prawne sprzyjają rozwojowi branży nasiennej, pracom badawczym nad nowymi odmianami oraz systematycznej poprawie jakości polskich nasion? Co warto zmienić, by sytuacja hodowców uległa poprawie?

– W dobie dużej konkurencji na rynku nasiennym bardzo ważną rolę odgrywa prawo, które reguluje ten rynek. W Polsce branża nasienna działa w oparciu o ustawę o nasiennictwie oraz ustawę o ochronie prawnej odmian roślin, które są ustawami nowoczesnymi i – co najważniejsze – zgodnymi z prawem europejskim oraz światowym. Również system kwalifikacji i oceny nasion, który u nas funkcjonuje, można uznać za bardzo dobry i zgodny z międzynarodowymi standardami.

W przypadku prac badawczych podkreślenia wymaga fakt, że hodowla roślin to jedna z dziedzin wymagająca prowadzenia szeroko zakrojonych badań naukowych. Według danych, zarówno Europejskiej, jak i Światowej Organizacji Nasiennej, nakłady na badania i rozwój w przemyśle nasiennym stanowią 15–17 proc. dochodów firm hodowlanych. Jest to wysoki poziom nakładów, spotykany jedynie w przemyśle farmaceutycznym. Co więcej, mamy obecnie do czynienia z prawdziwą rewolucją w zakresie metod hodowlanych. Ciężar nakładów i uwagi przesuwa się wyraźnie z pola do laboratorium. Cykl hodowlany jest skracany z 8–10 lat do nawet 4–6 lat. Postępy wiedzy o zasadach funkcjonowania organizmów na poziomie molekularnym, a także możliwość wykorzystania zaawansowanych technologii przez przeciętną firmę hodowlaną, dadzą w najbliższych latach napływ nowej generacji odmian. Przyszłość rodzimej hodowli roślin jest więc uzależniona od realnego dopływu innowacyjnych technologii do hodowli oraz wzrostu środków finansowych na dalsze prace hodowlane i marketing.

Przed akcesją podstawowym źródłem dochodu firm były dotacje budżetowe, natomiast obecnie, zgodnie z przepisami obowiązującymi w Unii Europejskiej, firmy hodowlane muszą utrzymać się samodzielnie. Źródłem finansowania hodowli roślin, podobnie jak w innych krajach, powinny być opłaty licencyjne. Jednak w większości państw unijnych wymienialność materiału siewnego przez gospodarstwa rolne utrzymuje się na poziomie przynajmniej 50 proc., podczas, gdy w naszym kraju, pomimo pewnej poprawy w ostatnich latach, wynosi ona poniżej 20 proc. Oznacza to, że np. średnio we wszystkich gatunkach zbóż rolnicy kupują materiał siewny co 5 lat. Konsekwencją są niższe dochody polskich firm hodowlanych, niższe niż ich odpowiedników w innych krajach. Ponadto znaczne obszary gruntów rolnych są obsiewane nasionami ze zbioru własnego. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby właściciele odmian, a więc firmy hodowlane, uzyskiwały opłaty od rozmnożeń własnych, co umożliwiałoby ponoszenie kolejnych nakładów na hodowlę nowych odmian. Tymczasem ze szczegółowych danych opracowanych w marcu 2012 roku wynikało, że koszty hodowli nowych odmian są pokrywane z opłat licencyjnych jedynie w przypadku takich gatunków, jak kukurydza, pszenżyto ozime, burak ćwikłowy i ogórek szklarniowy. Tworzenie nowych polskich odmian dla zdecydowanej większości gatunków było i jest pokrywane z innych środków, tj. z pozostałej działalności spółek hodowlanych.

W ostatnich latach regulacje prawne dotyczące korzystania z materiału siewnego i obrotu nasiennego oraz należnych praw właścicielom odmian przyniosły korzystne skutki dla branży nasiennej. Dzięki tym regulacjom hodowcy otrzymują przy pomocy powołanej w tym celu organizacji opłaty licencyjne od wyhodowanych przez siebie odmian. Korzystny wpływ na zwiększanie popytu na nasiona mają również dotacje do wykorzystanego do siewu materiału kwalifikowanego. Dotacje te cieszą się rosnącą popularnością, co wymusiło w 2015 roku zmianę ich wysokości do 1 ha, aby w ramach dostępnych na ten cel środków budżetowych umożliwić skorzystanie z tych dotacji wszystkim zainteresowanym rolnikom. Ponadto polskie firmy hodowlane nieco gorzej niż ich odpowiedniki z Europie Zachodniej radzą sobie ze zdobywaniem środków na prace naukowe. W Polsce hodowcy w zasadzie nie dysponują zapleczem badawczym, w związku z czym powinni bardziej aktywnie angażować się we współpracę z jednostkami naukowymi w celu zdobywania finansowania poszczególnych projektów ze środków Unii Europejskiej czy też Narodowego Centrum Nauki oraz Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Tylko precyzyjne określenie potrzeb, umożliwiające maksymalne wykorzystanie skromnych środków krajowych przeznaczanych na naukę, wdrożenia i innowacje oraz wspólne, aktywne działanie zainteresowanych spółek w kierunku rozwiązywania problemów hodowlanych poprzez badania naukowe i wykorzystanie nowoczesnych technik mogą pomóc w rozwiązaniu strategicznych problemów w hodowli poszczególnych gatunków roślin.

 Rozmawiała Magdalena Szczygielska


Zamrażarki niskotemperaturowe -86°C do laboratoryjnego przechowywania

Tagi: ,

Udostępnij ten post:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


Powiązane treści

Jak przyspieszyć rozkład słomy

Jak przyspieszyć rozkład słomy?...

Użyźnianie gleby za pomocą pozostałej po żniwach słomy w gospodarstwac...
Arkadiusz Kłusek

Arkadiusz Kłusek – Aktywność w biznesie...

Będąc otwartym na udostępnienie swoich kontaktów biznesowych,...
Eliasz Bojarski

Eliasz Bojarski – czekam na gwiazdkę Mi...

Moim największym marzeniem jest gwiazdka Michelin - oczywiście...
Zakup ciągnika rolniczego

Zakup ciągnika rolniczego – na to zwróć...

Decyzja o zakupie ciągnika rolniczego to nie tylko znaczący krok dla r...