Pogłoski o nadchodzącej „śmierci” zegarka tradycyjnego są mocno przesadzone. Zarówno zdaniem polskich ekspertów, jak i pasjonatów zegarmistrzostwa smartwatche, choć będą bardzo popularne, to jednak pozostaną w sferze elektronicznych gadżetów i nie zagrożą rynkowi zegarków z klasycznym mechanizmem. A może nawet – paradoksalnie – wpłyną na jego rozwój?
Wygląda na to, że po epoce pary, elektryczności i Internetu nadeszła nowa – epoka smartfonów. A wraz z nią poszukiwania jednego urządzenia, które zaspokoi wszystkie potrzeby współczesnego człowieka w obszarze dostępu do informacji.
Najnowszą propozycją rynkowych gigantów są smartwatche, czyli – mówiąc najkrócej – połączenie zegarka elektronicznego z niektórymi funkcjami smartfona. Czy urządzenia te spowodują rewolucję na rynku?
– Nawet jeśli tak, to będzie ona dotyczyć raczej rynku gadżetów elektronicznych, niż zegarków – uważa Jarosław Kaźmierczak, zegarmistrz, właściciel sieci sklepów Strefa Czasu.
Podobną opinię ma Dariusz Chlastawa, prezes Stowarzyszenia Klub Miłośników Zegarków i Zegarów.
– Pogłoski o śmierci zegarka tradycyjnego są mocno przesadzone. Musiałby zmienić się drastycznie człowiek i jego natura, a także obumrzeć zamiłowanie do rzeczy luksusowych. Cały czar zegarków tradycyjnych opiera się na tym, że są dziełami sztuki użytkowej, a nie urządzeniami do pomiaru czasu – przekonuje.
Zdaniem zegarkowych ekspertów dla osób, które cenią dzieła sztuki zegarmistrzowskiej, liczy się nie tylko funkcjonalność czasomierza, ale także jego estetyka: wygląd, jakość materiałów, z których został wykonany. Zegarek to przecież praktycznie jedyny element męskiej biżuterii.
– Producentom, którzy dostarczają nam w tej chwili tak ogromną gamę zegarków klasycznych, nie chodzi o dodawanie im coraz to nowych funkcji, ale przede wszystkim o to, by zadowolić gust każdego klienta – mówi Jarosław Kaźmierczak. Dlatego zegarek elektroniczny nigdy nie będzie stanowił konkurencji dla klasycznego.
Zdaniem Kaźmierczaka nawet najbardziej nafaszerowane funkcjami smartwatche, po prostu nie będą w stanie pozytywnie zaszokować osób ze środowisk, w których zwraca się uwagę na to, co ma się na ręku (osób posiadających po kilka czy nawet kilkanaście dobrych, często manufakturowych zegarków). – I dzięki temu sztuka zegarmistrzowska będzie się miała dobrze i nigdy nie zaniknie – mówi właściciel „Strefy Czasu”.
Dodaje, że sytuacja, z jaką rynek musiał zmierzyć się na przełomie lat 70. i 80., kiedy to wielu zegarmistrzów musiało zamknąć swoje zakłady po wejściu taniej elektroniki z Chin, w przypadku smartwatchy się nie powtórzy. Choć niewykluczone, że za jakiś czas pierwsze wchodzące dziś do sprzedaży modele smart staną się kultowe, tak jak pierwsze elektroniczne modele zegarków, do których kształtów i kolorystyki dziś nawiązują producenci.
Zdaniem zegarkowych ekspertów, budzące się zainteresowanie smartwatchami nie tylko nie zaszkodzi, ale może wręcz pomóc klasykom.
– Moim zdaniem każde takie zainteresowanie nowościami na rynku zegarków, prędzej czy później przekłada się również na przybliżenie szerszemu gronu tematyki zegarków mechanicznych. Z mojego punktu widzenia, jako prezesa Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków, medialne zainteresowanie towarzyszące smartwatchom jest jak najbardziej pożądane – mówi Dariusz Chlastawa. – Szczególnie, że takie firmy jak Alpina czy Federique Constant stworzyły przepiękne modele o klasycznym wyglądzie zegarków mechanicznych i takiego właśnie smartwatcha mógłbym mieć – dodaje.
O tym, że ciekawe, klasyczne konstrukcje będą niezmiennie budzić zainteresowanie przekonani są również producenci.
Zdaniem Michała Dunina i Macieja Maślaka, którzy rok temu reaktywowali polską markę Błonie i wypuścili na rynek pierwszą edycję zegarka inspirowanego klasyczną polską konstrukcją „Zodiak”, miłośnicy czasomierzy zawsze będą szukać nie tylko nowinek, ale też klasyki. Nie są więc zaskoczeni faktem, że pierwszy po 45 latach nieobecności na rynku model Błonie, okazał się strzałem w dziesiątkę.
– Ponadczasowy, klasyczny design, nawiązujący do produkowanego w latach 60. legendarnego modelu Zodiak, sprawia, że sięgają po niego zarówno młodzi miłośnicy klasycznej estetyki, jak i zamożni koneserzy, dla których wartością jest historia, jaka stoi za marką – mówi Michał Dunin.
Maciej Maślak także przyznaje, że dużą rolę w sukcesie zegarka Błonie odgrywa właśnie sentyment.
– Z pewnością jest ogromna grupa osób, które szukają przede wszystkim technologicznych nowinek. Myślę jednak, że w Polsce równie duże, a często nawet większe emocje budzi wciąż nawiązywanie do polskiej historii, także tej dotyczącej rodzimej myśli technicznej. A z tym żaden smartwatch nie jest w stanie konkurować – mówi Maciej Maślak.
Eksperci podkreślają też, że wartość sentymentalna jest czymś, czego po prostu nie da się skopiować.
– Elektroniczna kopia obrazu, czy rzeźby nie zastąpi prawdziwego dzieła sztuki, plastikowe ubranie nie zastąpić ręcznie szytego garnituru, a syntetyczny alkohol nie odda smaku i aromat prawdziwego koniaku. Pewne sprawy dotyczą sfery marzeń, doznań, stylu, estetyki oraz piękna i nie da się ich niczym zastąpić – podsumowuje Dariusz Chlastawa.
– Klasyka w zegarku zawsze będzie modna – wtóruje im Jarosław Kaźmierczak.
Wymiana szybki Apple Watch – profesjonalna usługa w dobrym serwisie
2015-10-06
Tagi: Błonie, Dariusz Chlastawa, Jarosław Kaźmierczak, Klib Miłośników Zegarów i Zegarków, Maciej Maślak, Michał Dunin, smartwatche, Strefa Czasu
Dodaj komentarz