Obecny kryzys energetyczny sprawia, że szuka się wielu rozwiązań, które mogłyby pomóc gospodarkom państw europejskim w kontekście zlikwidowanych lub ograniczonych dostaw surowców energetycznych z Rosji. Na horyzoncie nie brakuje pomysłów innowacyjnych. Należy do nich zastosowanie powerships, czyli mobilnych elektrowni z możliwością wykorzystywania różnych paliw. Czy koncepcja ta ma szansę się sprawdzić? I w jakim stopniu byłaby w stanie zaspokoić potrzeby energetyczne państw UE?
Europa jest pochłonięta bezprecedensowym kryzysem energetycznym wywołanym polityką Federacji Rosyjskiej. Zbliżająca się zima nie napawa optymizmem decydentów państw członkowskich Unii Europejskiej. Kolejne specyficzne awarie – lub akty sabotażu – infrastruktury przesyłowej i elektrowni europejskich nie tylko wymuszają presję na gospodarce energetycznej, ale wzmagają ogólne poczucie zagrożenia. Według badań agencji More in Common i Eurofound aż 97% obywateli Unii Europejskiej odczuwa skutki wzrostu cen energii. Ponad 70% ankietowanych przyznaje, że nie będzie w stanie ponosić wyższych cen za prąd. Z kolei 16% obywateli już teraz zgłasza posiadanie długów związanych z brakiem opłacenia rachunków za energię elektryczną. Obecna sytuacja jest najbardziej napięta od co najmniej trzydziestu lat.
Dostrzegając te problemy, Komisja i Rada UE (w skład której wchodzą premierzy i ministrowie wszystkich państw członkowskich) podejmują decyzje mające na celu ograniczenie wykorzystywania energii, zmiany w polityce eksportu energii czy wprowadzenie cen maksymalnych. Zawierane są porozumienia energetyczne z innymi państwami, przede wszystkim Stanami Zjednoczonymi i Norwegią. Jednakże równorzędnie trwa przegląd najlepszych opcji dodatkowych i alternatywnych, które tu i teraz mogłyby pomóc w obecnej sytuacji. Jednym z takich z pomysłów jest wykorzystanie Powerships, czyli specjalistycznych elektrowni pływających, które w łatwy sposób mogą być podłączone do krajowych systemów energii.
Powerships, czyli w wolnym tłumaczeniu “okręty energetyczne”, to rozwiązania produkowane przez przedsiębiorstwa Karpowership, należące do globalnego, tureckiego holdingu energetycznego Kardeniz Holding. Statki energetyczne to pływające elektrownie, które są montowane na odpowiednich barkach lub frachtowcach. Konstrukcję wyróżnia przede wszystkim mobilność. Powership zachowuje pełną mobilność na morzu. Może być przymucowany w niemalże dowolnym miejscu i w każdym jest w stanie produkować energię elektryczną.
Produkcja energii na powership może odbywać się na dwójnasób. Jednostki są przystosowane do pracy z gazem ziemnym, olejem o niskiej zawartości siarki, a nawet z niskosiarkowym paliwem diesel. Powerships mogą zapewnić pomoc w ograniczeniu kryzysu energetycznego Europy w sposób bardzo elastyczny. W każdym momencie możliwe jest przestawienie rodzaju produkcji. Moc wytwórcza jednego zestawu prądotwórczego wynosi 10,53 MW. Na każdym statku ma się ich znajdować 12. Przy korzystaniu z 33 okrętów całkowita moc wytwórcza ma wynosić ok. 2000 MW (według deklaracji producenta), co odpowiadałoby dostarczenia niezbędnej energii pięciu milionom statystycznych gospodarstw domowych w kraju.
Nie tylko szeroki wybór przetwarzanego paliwa sprawia, że wokół powerships powstała ostatnio zaangażowana debata. Mobilność w sytuacjach kryzysowych, a zwłaszcza w kontekście ewentualnego zagrożenia stanem wojennym, jest na wagę złota. Dodatkowo powerships można podłączyć za pomocą dedykowanych złączy FSRU, co zapewnia możliwość wykorzystania istniejących zasobów gazu i strategicznego planowania przesyłu LNG. Jednostki powerships nie zakłócają działania lokalnych sieci energetycznych. Nie ograniczają funkcjonowania pozostałych systemów energetycznych. Co więcej, czas przyłączenia okrętów do systemu energetycznego danego państwa ma trwać nie więcej, niż 30 dni.
Wśród zalet powerships, a właściwie propozycji producenta, znajduje się też istotna kwestia sposobu wykorzystywania okrętów pod względem prawnym. Jednostki te udostępniane są na podstawie umów o świadczenie usług elektroenergetycznych, umów dzierżawy energii i umów o roboty budowlane związane z przetwarzaniem energii. Minimalny okres użytkowania również ma być krótszy w porównaniu do standardowych umów tego typu – wynosić ma zaledwie 2 lata. W dynamicznie zmieniających się warunkach globalnych takie rozwiązania zapewniają względnie wyższą elastyczność prawną w porównaniu do standardowych, długoterminowych umów kupna sprzedaży energii i surowców energetycznych. Po zakończonej eksploatacji okręty są zwracane – po przeglądzie trafiają one do kolejnego dzierżawcy.
Przerwy w dostawach gazu do Europy, chaos polityczny i sztywne rynki tego surowca sprawiają, że nie jest łatwo znaleźć rozwiązanie idealne. Powerships z pewnością nie rozwiązują problemu, ale mogą okazać się dobrym rozwiązaniem pomocniczym.
Mikołaj Lisewski
Tagi: elektrownia, Energetyka, zasilanie
Dodaj komentarz