Wiosna coraz bliżej. Wraz z pierwszymi ciepłymi dniami wielu nadchodzi czas zmiany ogumienia z zimowego na letnie. W tym okresie kolejki w serwisach wulkanizacyjnych są najdłuższe, a znalezienie wolnego terminu na ten sam lub następny dzień graniczy z cudem. W lepszej sytuacji są użytkownicy opon wielosezonowych, którzy na jednym komplecie mogą jeździć przez cały rok. Oczywiście takie ogumienie nie jest rozwiązaniem idealnym. Kiedy sprawdzi się najlepiej? Wyjaśniamy.
O oponach całorocznych mówi się dopiero od 2015. To wtedy na rynku zadebiutowała pierwsza tego typu nowoczesna opona. Jego autorem był Michelin, ale na krok francuskiego producenta szybko zareagowali Goodyear i Continental. W porównaniu do dwóch poprzednich dekad była to rewolucyjna zmiana, bo na przełomie stuleci branża oponiarska zajmowała się przede wszystkim doskonaleniem modeli przeznaczonych do jazdy letniej lub zimowej. Od tamtego czasu segment ogumienia wielosezonowego stale się rozwija, a najlepsze modele przewyższają budżetowe opony letnie i zimowe.
Szum, który towarzyszył – i nadal towarzyszy – oponom tego typu sprawia, że spora część młodszych kierowców uznaje je za nowość. Tymczasem są one znane niemal od samych początków motoryzacji. Popularne były np. w okresie PRL-u, kiedy w „ogumienie uniwersalne” z dębickiej fabryki były fabrycznie wyposażanie Fiaty 126p i Maluchy. Jakość tamtych opon pozostawiała jednak wiele do życzenia i trudno było mówić o dobrej przyczepności. Doświadczenia z tamtego czasu pozwoliły polskim zakładom na opracowanie nowocześniejszych opon lato-zima w latach 90, ale i one mocno odbiegały od współczesnych modeli.
To właśnie niedoskonałości opon uniwersalnych sprzed lat odpowiadają za negatywny stosunek, jaki mają do nich nieco starsi kierowcy. Czy jednak te uprzedzenia są uzasadnione w przypadku nowoczesnego ogumienia całorocznego? Nie. Mimo że pod względem przyczepności i osiągów nadal nie mogą równać się z modelami sezonowymi (oczywiście jeśli porównujemy produkty tej samej klasy), to bez obaw o bezpieczeństwo można używać ich w różnych warunkach.
Jest to wynik ich konstrukcji oraz użytych materiałów. Pod względem budowy opony wielosezonowe bardzo przypominają modele zimowe. Nic dziwnego – to właśnie na ich bazie opracowano pierwsze egzemplarze. Często bieżnik jest identyczny z zimowym, niekiedy tylko producenci decydują się na użycie elementów typowych dla ogumienia letniego z boku. Różnice widać zaś w składzie i właściwościach mieszanki gumowej. Jest ona twardsza niż w oponach zimowych, co znacznie spowalnia ścieranie w warunkach letnich.
Polscy kierowcy coraz bardziej przekonują się do opon wielosezonowych. Największy przełom można było zauważyć między 2017, a 2018, kiedy ich sprzedaż w naszym kraju prawie o 30 proc. Dzieje się tak nawet mimo tego, że na oblodzonej drodze nie gwarantują tak dobrej przyczepności jak zimowe, a latem bieżnik ściera się nieco szybciej.
O ile w przypadku samochodów sportowych lub poruszających się w trudnych warunkach (np. na górskich drogach zimą) lepszym rozwiązaniem wciąż pozostają modele sezonowe, to nie należy skreślać ogumienia całorocznego. Jeśli w ciągu roku nie pokonujesz więcej niż 6 tys. kilometrów i poruszasz się głównie po regularnie odśnieżanych miejskich drogach, ich właściwości będą zupełnie wystarczające. Decydując się na ich zakup zyskasz w okresach wzmożonego ruchu w warsztatach wulkanizacyjnych i zaoszczędzisz co najmniej 1 tys. złotych w porównaniu do kupna dwóch osobnych kompletów.
Tagi: Bezpieczeństwo, motoryzacja, opony
Dodaj komentarz