Jak podaje na swojej stronie brytyjska telewizja BBC – chińskie władze wprowadziły lockdown dzielnicy miasta Zhengzhou, gdzie znajduje się największa na świecie fabryka iPhone’ów. Przyczyną jest polityka zwalczanie pandemii spowodowanej przez wirusa COVID-19. Restrykcje zaczęły się w środę i mają obowiązywać przez 7 dni. Decyzja – zdaniem BBC – może mieć wpływ na produkcję modelu iPhone 14, który jest w większości wytwarzany w tym zakładzie.
Rząd w Pekinie prowadzi politykę „zero tolerancji dla COVID-19”, co ma znaczący wpływ na chińską i światową gospodarkę. Skutkiem obostrzeń są zakłócenia produkcji i łańcuchów dostaw. Władze zamierzają jednak zdecydowanie zwalczać wszelkie próby łamania restrykcji.
Liczące 10 mln mieszkańców Zhengzhou jest stolicą prowincji Henan leżącej w środkowych Chinach. Liczba zanotowanych w ciągu tygodnia zakażeń zwiększyła się w mieście z 97 do 167 w porównaniu z poprzednim tygodniem – podaje BBC.
Decyzja zapadła w krytycznym dla firmy Apple momencie. Niedawno wprowadzono do sprzedaży model iPhone 14, a jednocześnie zbliża się okres zwiększonego zapotrzebowania na telefony w związku ze zbliżającymi się świętami. Większość z nowych aparatów produkowana jest w zatrudniającej około 200 tysięcy pracowników fabryce w Zhengzhou. By zapobiec zmniejszeniu produkcji, zakład zdecydował się czterokrotnie zwiększyć premie dla pracowników. Mają one wynieść w przeliczeniu 55 USD dziennie. Zachęty finansowe mają przekonać zatrudnionych do pracy bez brania dni wolnych.
Jednak jeszcze nie wiadomo, u ilu pracowników stwierdzono infekcję. Dyrekcja zakładu mówi na razie o „niewielkiej liczbie zakażonych”. Obostrzenia w zakładzie – zdaniem jego kierownictwa – są wprowadzane stopniowo i jak dotąd nie wpływają na wielkość produkcji. Jednak zdarzają się przypadki, że pracownicy nielegalnie opuszczają kompleks w Zhengzhou i udają się do swoich rodzinnych miast.
Również inne sektory gospodarki chińskiej odczuły skutki zwiększenia liczby zakażeń COVID-19 w ostatnich dniach – podaje BBC. Produkująca samochody elektryczne firma Nio potwierdziła, że zawiesiła produkcję w swoich dwóch fabrykach znajdujących się w mieście Hefei. Ograniczenia produkcji wynikają nie tylko z problemów związanych z zakażeniami w konkretnych zakładach, ale powstają również w związku z zaburzeniami łańcuchów dostaw.
Pogarsza się też sytuacja w innych dużych miastach. Jak podaje agencja Reuters, kilkudziesięciu mieszkańców Szanghaju otrzymało nakaz pozostania w domach po tym, jak stwierdzono, że kobieta zarażona COVID-19 odwiedziła park rozrywki Disneya w mieście. Park rozrywki został tymczasowo zamknięty.
Reuters podkreśla, że sytuacja w Szanghaju stała się niepokojąca w związku z prowadzoną polityką „zero tolerancji”. Liczba nowych przypadków przekroczyła już 2700 dziennie w całych Chinach. Nie jest to wiele według światowych standardów, ale i tak władze postanowiły zaostrzyć restrykcje między innymi w miastach Guangzhou i Dandong.
Kiedy na całym świecie restrykcje są łagodzone, w Chinach polityka „zero tolerancji” powoduje znaczne ograniczenia dla mieszkańców. Lockdowny i masowe testowanie wprowadza się nawet po stwierdzeniu pojedynczego przypadku. Na razie nic nie zapowiada złagodzenia tej polityki.
Wyzwaniem dla tej polityki mogą stać się ostatnie dane dotyczące liczby zakażeń. W ubiegłym miesiącu zanotowano przypadki COWID-19 w osiemdziesięciu procentach największych chińskich miast. Mogą więc zostać wprowadzone lockdowny na skalę podobną, jak to miało miejsce w Szanghaju na początku tego roku. Jeśli tak się stanie, w najbliższych miesiącach mogą wystąpić braki w zaopatrzeniu.
Różne obostrzenia dotknęły w ubiegłym miesiącu 28 chińskich miast zamieszkałych w sumie przez ponad 200 mln ludzi i wytwarzających ponad 8 procent PKB kraju. Problemy wynikające z prowadzenia polityki „zero tolerancji” są przyczyną obaw podmiotów zagranicznych prowadzących interesy, lub inwestujących w Chinach. Kolejnym powodem do niepokoju jest możliwość spowolnienia gospodarczego wynikającego z prowadzonej polityki.
Jak pisze portal Money.pl, powołując się na agencję Reuters’a: W 2,5-milionowym Xiningu, stolicy prowincji Qinghai na północnym zachodzie Chin, pojawiły się informacje o niedoborach żywności i rosnących cenach towarów codziennego użytku. W walce z COVID-19 władze zamknęły część sklepów z warzywami i owocami.
Portal Forsal.pl podkreśla natomiast: W Chinach wciąż obowiązują surowe ograniczenia możliwości wjazdu do kraju i wymóg kwarantanny. Przy wejściu do miejsc publicznych sprawdzane są „kody zdrowia” w aplikacjach śledzących na telefonach komórkowych. Prowadzone są obowiązkowe masowe testy na Covid-19, podróże po kraju są bardzo utrudnione, a nawet stosunkowo małe ogniska choroby rodzą ryzyko nagłych lockdownów.
Trudno powiedzieć, dlaczego Pekin stosuje politykę „zero tolerancji dla COVID-19”?. Zdaniem części komentatorów chodzi o zwiększenie kontroli nad społeczeństwem. Faktem jest natomiast, że skutki problemów gospodarczych Chin odczuje Zachód, który ze względów ekonomicznych przenosił do Państwa Środka znaczna część swojej kluczowej produkcji.
Wojciech Ostrowski
Tagi: Apple, Chiny, covid, iPhone, Pekin
Dodaj komentarz