Ponad dwa razy tyle zajmuje spotkanie z lekarzem w Stanach Zjednoczonych i aż 22,5 minuty spędza pacjent w gabinecie lekarza w Szwecji.
Badania były prowadzone przez ostatnie 70 lat i objęły w sumie 28 mln pacjentów z 67 krajów. Prowadził je międzynarodowy zespół naukowców. Wyniki ich pracy zostały kilka dni temu opublikowane w fachowym periodyku „BMJ Open”.
Jak sytuacja wygląda na świecie?
Jak się okazuje połowa populacji na świecie może liczyć na wizytę u lekarza podstawowej opieki trwającą krócej, niż 5 minut. W skrajnych przypadkach, jak np. w Pakistanie, Chinach i Bangladeszu wizyta trwa około 2 minut. Na Słowacji i w Austrii – 5 minut, w Niemczech około 7,5 minuty. Najwięcej czasu lekarze poświęcają pacjentom w Szwecji -22,5 minuty, w USA – 21 minut, Bułgarii – 20 minut, Norwegii – 18 minut. W Holandii, Japonii i Danii jest podobnie, jak w Polsce – 10 minut.
Zdaniem naukowców pracujących nad raportem, wizyty trwające poniżej 5 minut nie mają sensu, ponieważ to za mało czasu na przeprowadzenie wywiadu z pacjentem, postawienie trafnej diagnozy i zastosowanie właściwej terapii. Takie ekspresowe wizyty niosą ryzyko, że leczenie okaże się nieskuteczne.
Autorzy raportu uważają, że czas konsultacji uzależniony jest m.in. od liczby lekarzy w danym kraju, polityki zdrowotnej państwa i pieniędzy przeznaczonych na ochronę zdrowia.
Polskie „standardy”
W naszym kraju brak standardów dotyczących czasu trwania wizyty u lekarza pierwszego kontaktu. Narodowy Fundusz Zdrowia uważa, że lekarz powinien poświęcić choremu tyle czasu, ile wymaga tego jego dany przypadek. W przypadku wizyt specjalistycznych, takie standardy wypracowano – lekarz musi poświęcić pacjentowi 20 minut.
W przypadku POZ określono tylko, że maksymalnie pod opieką jednego lekarza może być w Polsce 2750 pacjentów. Dla porównania w Anglii i Szwecji – 1500.
Brak standardów, to jedno, a drugie, to specyfika polskiej służby zdrowia. Lekarzy POZ jest za mało. Młodych w tej specjalizacji nie przybywa, a starsi odchodzą na emeryturę, więc sytuacja w najbliższych latach może się jeszcze pogorszyć. Kolejny problem, to brak nowych poradni. W przypadku POZ, Fundusz płaci stawkę kapitacyjną (nie za wizytę, ale za samą deklarację pacjenta o zapisaniu się do danej poradni), niezależnie od ilości pacjentów i jakości pracy. Mówiąc wprost: prowadzenie takich poradni po prostu się nie opłaca.
Poza tym mnóstwo czasu poświęconego na wizytę, lekarz przeznacza na biurokrację, bowiem systemy NFZ, ZUS i przychodni nie są zintegrowane, więc do każdego z nich trzeba wchodzić osobno.
Tagi: lekarz, medycyna, NFZ, pacjent, zdrowie
Dodaj komentarz