Bitcoin, najsłynniejsza kryptowaluta świata w swojej blisko 10-letniej historii istnienia przeżywała już dramatyczne przeceny, ale co istotne, każda kolejna miała mniejszy zasięg. O ile jednak dotychczasowe przeceny z 2011 i 2013 roku, które sięgały nawet 80-90 proc., wydają się potężnym spadkiem procentowym, to jednak ostatni trend od grudnia 2017 r. jest bardziej emocjonujący mimo że zniósł „tylko” 60 proc. wyceny, a ostatecznie odrobił 20 proc. ruchu od dna.
Czy to jest spowodowane? O ile w początkach istnienia Bitcoina tylko garstka ludzi była zaangażowana w projekt, tak w ostatnich 2 latach bardzo wiele osób kupiło kryptowalutę skuszonych reklamą czy chęcią astronomicznego zysku w krótkim czasie.
W szczytowym momencie, gdy kosztował blisko 20 tys. $ za sztukę, wyceniany był na ponad 300 mld dolarów. Dziś po przecenie to niewiele ponad 100 mld, co i tak daje wartość kilkadziesiąt razy większą niż na poprzednich szczytach. Na wartość rynku ma nie tylko wpływ cena, ale także ilość Bitcoinów w obiegu, która stale rośnie.
Spadki są naturalną konsekwencją nagłych i gwałtownych wzrostów – zwłaszcza niepopartych przesłankami fundamentalnymi, a owczym pędem za złotem dzikiego zachodu, czy wręcz poszukiwaniu końca tęczy i mitycznego saganka ze złotem. Obojętne czy są to cebulki tulipana w XVII wieku, cukier w Biedronce czy Bitcoin, ludzie co jakiś wpadają w irracjonalny szał zakupów wymuszając podwyżkę cen. I tylko różni się podłoże, dla którego tak się dzieje – Strach lub Chciwość.
Zatem nie można powiedzieć, że Bitcoin spadł poniżej swojego długoterminowego trendu – po prostu nastąpił regres do średniej po zbyt mocnym i nienaturalnym wychyleniu w górę. Fundamenty Bitcoina są dalej takie same. Technologia Blockchain jest przyszłościowa, a popyt i podaż, z wyłączeniem owczego pędu oraz ataków hakerskich na giełdy kryptowalu, w rzeczywistych transakcjach bardzo zdrowe. Duże instytucje finansowe rozpoznały już potencjał Bitcoina i dopuściły do obrotu na światowych giełdach publicznych, a coraz to nowe pierwszoligowe banki powołują do życia swoje kopie kryptowalut.
Sama technologia blockchain coraz bardziej jest dostrzegana jako kamień milowy w rozwiązywaniu problemów bezpieczeństwa, a Bitcoin jako jej flagowy produkt na długo pozostanie najbardziej rozpoznawalnym symbolem i jego udział w rynku powinien pozostać dominujący właśnie ze względu na zdrowe fundamenty i procedury, o które jest oparty. Ograniczona maksymalna podaż oraz hamowany wzrost produkcji zarówno poprzez wewnętrzne regulacje ograniczające o połowę możliwości tworzenia nowych Bitcoinów, jak i cenę głównego surowca potrzebnego do stworzenia, który skutecznie zatrzymuje produkcje, gdy cena wytworzenia staje się wyższa niż cena rynkowa. To też był jeden z powodów, dlaczego ludzie uwierzyli, że cena może tylko rosnąć.
Jednak tylko w filozofii marksistowskiej produkt jest mierzony kosztem wytworzenia, a w rzeczywistości niekomunistycznej, nikt nie zapłaci za wykopanie rowu tylko dlatego, że to kosztuje pracę robotnika, który go kopie stąd do piętnastej, o ile nie jest to komuś potrzebne! Bitcoin jest potrzebny i jest wykorzystywany w tzw. ’Realu’ i to nie tylko jak przeciwnicy tej nowej waluty lubią oskarżać do nielegalnych transakcji, ale także w biznesie gdzie szybkość transkacji, a co ważniejsze koszty transakcyjne są wysokie, jak np. obsłużenie dużych płatności do fabryki w Chinach.
Istnieją kopie Bitcoina, które są nawet z nim ściśle powiązane umożliwiając ich zakup, płacąc tylko Bitcoinem i także radzą sobie na rynku jednak i choć rządzą się swoimi prawami są tylko pochodnymi. Z drugiej strony kolejne duże instytucje, a nawet Państwa, co rusz obwieszczają komunikaty tak skrajne, że kryptowaluty są złe i będą dążyć do ich delegalizacji, a gdy okazuje się, że próbują kijem zawrócić Wisłę, same dochodzą do wniosku, że będą tworzyły swoje konkurencyjne waluty. Te natomiast, mimo że mogą być technologicznie nawet lepiej przygotowane nie będą nigdy niosły ze sobą tego co w Bitcoinie jest najbardziej pociągające, niezależności i anonimowości w oderwaniu od jakiegokolwiek państwowego czy instyctucjonalnego nadzoru.
I tu pojawia się ważna kwestia, która ciekawi wielu, a mianowicie – jak dużo inwestujący w kryptowalutę stracili na inwestycji od grudnia, gdy bitcoin był najdroższy w historii, do teraz? W ujęciu procentowym od samego szczytu w grudniu 2017 r. 19 209$ do dołka 5 850 $ w końcówce czerwca spadek wyniósł 69,5 proc., jednak stracili tylko Ci, którzy na szczycie kupili, a w dołku sprzedali, wszyscy inni tylko odczytują ujemny zapis na rachunkach inwestycyjnych
Jacek Michalewski, dyrektor zarządzający Ascot Finance
Tagi: bitcoin, kryptowaluta, technologia blockchain
Dodaj komentarz