W związku z rosyjską agresją na Ukrainę wzrosło zainteresowanie państw europejskich amerykańskim gazem LNG. Stany Zjednoczone dysponują odpowiednią infrastrukturą pozwalającą na transport tego paliwa przez Atlantyk, jednakże problemem mogą być moce produkcyjne zakładów zajmujących się jego uzyskiwaniem. Czy zatem amerykański gaz faktycznie będzie receptą na kryzys energetyczny?
Państwa Starego Kontynentu próbują uniezależnić się od gazu pochodzącego z Rosji, co jest wynikiem napaści na Ukrainę. W jej skutek ceny wielu surowców gwałtownie wzrosły. Nie bez znaczenia jest również fakt, że Rosjanie ograniczyli swoje dostawy. Działanie to jest odpowiedzią na sankcje gospodarcze, jakie zostały nałożone na Rosję w celu osłabienia jej gospodarki.
Wobec powyższego władze poszczególnych państw europejskich podjęły decyzję o zakupie większych ilości gazu w celu zapewnienia zapasów przed zbliżającą się zimą. Istnieją bowiem poważne obawy, że paliwa tego może zabraknąć w niektórych krajach, co byłoby bardzo dotkliwe nie tylko dla ich mieszkańców, ale i przedsiębiorstw oraz instytucji państwowych. Już w czasie wakacji mówiło się o konieczności oszczędzania gazu, przede wszystkim poprzez rekomendację obniżenia temperatury. Istnieje także niebezpieczeństwo, że kryzys energetyczny spowoduje silne spowolnienie gospodarcze, a nawet recesję.
Jak wynika z danych amerykańskiej informacyjnej agencji rządowej do spraw energii – Energy Information Administration (EIA), Stany Zjednoczone są największym eksporterem LNG na świecie. Głównymi odbiorcami tego surowca są Unia Europejska i Wielka Brytania.
Poważnym problem stają się jednak ograniczenia w przepustowości, które można spotkać po obydwu stronach Atlantyku. Co prawda prezydent USA Joe Biden zapowiedział zwiększenie eksportu do Europy, aczkolwiek przedstawiciele branży mówią wprost, że nie mają już możliwości, aby zwiększyć przepustowość. Rozważane są inwestycje mające na celu usprawnienie eksportu LNG, niemniej jednak będą one możliwe do zrealizowania nie wcześniej jak w 2024 r. Mogą one mimo wszystko okazać się niewystarczające, biorąc pod uwagę rosnące potrzeby państw europejskich.
Również Europa inwestuje w rozwój infrastruktury służącej do obsługi dostaw skroplonego gazu. Najlepszym tego przykładem są planowane pływające terminale LNG.
Ostatnie wydarzenia i zapowiedzi sprawiają, że wiele osób zaczyna się zastanawiać, co dalej będzie z ochroną klimatu. Sprawa ta szczególnie niepokoi ekologów, którzy podnoszą, że rozbudowa infrastruktury niezbędnej do eksportu LNG doprowadzi ostatecznie do rezygnacji z założonych celów redukcji emisji gazów cieplarnianych.
Aktywiści zwracają tym samym uwagę, że LNG generuje jedną trzecią emisji dwutlenku węgla w Stanach Zjednoczonych, a także połowę emisji metanu w tym kraju. Warto zwrócić uwagę, iż Międzyrządowy Panel do spraw Zmian Klimatu (The Intergovernmental Panel on Climate Change) już wcześniej uznał metan za szczególnie groźny gaz cieplarniany. Również wydobycie i skraplanie gazu są uznawane za szkodliwe dla środowiska.
Z całą pewnością rosyjski atak na Ukrainę przyczynił się do wywołania kryzysu energetycznego, z którym będzie musiała zmierzyć się cała Europa. Zapewnienie przez państwa Starego Kontynentu dostaw skroplonego gazu ze Stanów Zjednoczonych z pewnością jest krokiem w dobrym kierunku, jednakże czy posunięcie to będzie wystarczające, okaże się dopiero za jakiś czas. Nie bez znaczenia będzie również to, jak sroga będzie zbliżająca się zima.
Paweł Stasiuk
Tagi: Energetyka, gaz, LNG, Polityka, Stany Zjednoczone, USA
Dodaj komentarz