Zawsze zadawałem sobie pytanie, co łatwiej sprzedać: tysiąc Daewoo czy jedno BMW. Odpowiedź jest prosta i ilustruje moje podejście do sprzedaży nieruchomości – mówi Witold Romanowski, prezes zarządu Spółdzielni Budowlano-Mieszkaniowej DEMBUD
Witold Romanowski – Od transformacji ustrojowej 1989 roku zmieniło się wszystko: sposób finansowania inwestycji, trendy, technologie, a także mentalność ludzi, w tym robotników, którzy dziś na budowie nie sięgają po wódkę, co dawniej było na porządku dziennym. Mam świadomość, że przez ten czas zostało popełnionych wiele błędów, pewne rzeczy można było zrobić lepiej, ale – patrząc w szerszej perspektywie – jestem zadowolony, bo gdy jadę przez Warszawę, widzę obiekty, które powstały przy moim udziale. Czuję się odpowiedzialny za spółdzielnię. Ludzie wokół mnie zmieniali się, a ja dotrwałem, i mimo że mam sobie trochę do zarzucenia, to z wielu budynków – np. przy ul. Bonifraterskiej, Franciszkańskiej, Oboźnej – jestem dumny, bo wiem, że zostaną częścią warszawskiego pejzażu na lata. Za sukces DEMBUDU uważam fakt, że nawet w ciężkich chwilach nie mieliśmy problemów finansowych, wpadek inwestycyjnych ani spraw sądowych.
Witold Romanowski – Zrealizowaliśmy obiekty we wszystkich dzielnicach poza Pragą Południe. Jako dziecko chłonąłem topografię Warszawy lat 50., z opowieści wiem, jak wyglądała przed wojną i, wybierając kolejne lokalizacje inwestycji, kieruję się znajomością miasta. Urodziłem się i chodziłem do szkoły przy ul. Żelaznej. Za swój sukces uważam, że udało mi się uporządkować budynki przy ulicy, którą przemierzam od 1946 r. Na nowe inwestycje wybieram miejsca kultowe dla rdzennych warszawiaków, do których sam mam sentyment. Zawsze zadawałem sobie pytanie, co łatwiej sprzedać: tysiąc Daewoo czy jedno BMW. Odpowiedź jest prosta i ilustruje moje podejście do sprzedaży nieruchomości. Do końca ubiegłego wieku w Śródmieściu właściwie nie mieliśmy konkurencji. Mimo że zmieniliśmy sposób budowania, nadal nie musimy walczyć o klienta.
Witold Romanowski – Tak, ale zarazem dużą przyjemnością. Chcę zacząć ten projekt, żeby zamknąć pewien fragment zabudowy. Walczyłem o ten grunt 12 lat, musieliśmy odnaleźć projekt budynku z 1901 r. – udało się to na Ukrainie i wreszcie widać światełko w tunelu. Zostały ostatnie formalności i jeszcze w tym roku planujemy zacząć odbudowę. Budynek będzie odpowiadał oryginałowi, tyle że będzie pełnił funkcję mieszkalną, a do tej pory był siedzibą teatru, garażami UB, magazynem. Takie projekty to prawdziwe perełki, bo są naszą cegiełką w historyczną zabudowę Warszawy, ale realizujemy też inwestycje typowo komercyjne, których sukces również nas cieszy. Niektóre obiekty budujemy bez zysku, ale zmieniamy stolicę i dyktujemy deweloperom poziom.
Rozmawiała Małgorzata Szerfer
Tagi: deweloper, nieruchomości, Witold Romanowski
Dodaj komentarz