W czerwcu w Wojskowych Zakładach Elektronicznych S.A. wyłoniono nowy zarząd. Czy może pan przybliżyć jego sylwetkę?
– Wolę mówić o przyszłości, a nie przeszłości, więc krótko. Z obronnością jestem związany od ponad ośmiu lat, z czego ostatnie cztery w PIT-RADWAR m.in. jako z-ca głównego konstruktora „Tarczy Polski”. Pozostali członkowie zarządu to doświadczeni menedżerowie. Krzysztof Czyż odpowiada za kwestie organizacji produkcji, a Ireneusz Jabłoński jest specjalistą w dziedzinie finansów. Razem stworzyliśmy zgrany i uzupełniający się zespół, a to podstawa dobrego funkcjonowania przedsiębiorstwa.
Zmiany, zmiany, zmiany…
– To prawda, obserwujemy zmiany w całym sektorze obronnym. Konieczność zmian jest konsekwencją ogromnej dynamiki w otoczeniu czy chociażby zaistnienia samego PMT. Kluczową kwestią staje się oczekiwana, wieloaspektowa współpraca z partnerami zagranicznymi.
Co to oznacza dla WZE S.A.?
– Zakład posiada ciekawe portfolio produktów i bogate doświadczenie we współpracy z firmami zagranicznymi. Można wyróżnić dwa profile działalności firmy: produkcyjny (w tym duże modernizacje sprzętu wojskowego) oraz remontowo-naprawczy. Widzimy konieczność dostosowania obydwu zakresów do zmieniających się wymagań klienta. Właśnie pozyskaliśmy licencję ze strony Kongsberg na ustanowienie w WZE S.A. Centrum Serwisowego NSM. Jednak organizacja nowoczesnej produkcji to osobne wyzwania. Należy do nich produkcja innowacyjnej elektroniki, półprzewodnikowych układów nadawczo-odbiorczych dla nowych radarów oraz rakiet, bycie na tym polu głównym wsparciem dla grupy PGZ. W tym zakresie prowadzimy rozmowy z MON i partnerami zagranicznymi.
Gdzie w tym wszystkim podejście biznesowe?
– Przyjęcie odpowiedniego modelu biznesowego to rzecz podstawowa. Model taki zawiera trzy strony: klient, narodowy dostawca – PGZ oraz partner zagraniczny. Z perspektywy WZE S.A. zrobimy naprawdę wiele, żeby dostosować się do potrzeb klienta, ale to równanie posiada dwie strony. Klient musi wiedzieć, czego oczekuje. Zadaniem odpowiednich komórek MON jest wyprzedzające opracowanie i dostarczenie dobrze zdefiniowanych wymagań. Z podkreśleniem na wyprzedzające.
Może wsparcia udzieli tu trzecia strona – partner zagraniczny?
– Firmy zagraniczne chcą po prostu zarobić i mogą to osiągnąć krótko- lub długofalowo. Ten drugi sposób powinien wiązać się z wieloletnim partnerstwem, w obrębie którego następuje wymiana kompetencji, technologii oraz wzajemne otwarcie rynków zbytu. Proszę pamiętać, że technologia to nie tylko sprzęt. To również sprawdzony w praktyce sposób organizacji pracy, prowadzenia badań rozwojowych czy właściwa implementacja norm i standardów wspólnych dla krajów NATO.
Trzeba wyraźnie podkreślić rolę transferu technologii: ustanowienie w polskim przemyśle takich zdolności, które pozwolą nie tylko na „obsługę” bieżącego programu, ale też na opracowanie nowych, przyszłościowych produktów. Niejako zaprzeczeniem tego podejścia jest skupienie się na budowie „montowni”, gdzie rola polskiego personelu ograniczona jest do wymiany kompletnych bloków zakupionych za granicą. Takie wdrożenia nie dają realnych zdolności dla Sił Zbrojnych, nawet serwisowych. Również z punktu widzenia biznesu nie są perspektywiczne.
Mając to wszystko na uwadze, zmiany, które zaczęliśmy wprowadzać już od pierwszych tygodni pracy nowego zarządu WZE S.A. są skorelowane z nabywaniem realnych zdolności w zakresie produkcji i rozwoju elektroniki profesjonalnej. Bo takie też są potrzeby Sił Zbrojnych, jak i całej grupy PGZ w nadchodzącej dekadzie.
Rozmawiał Tomasz Rekowski
www.pgzsa.pl
Tagi: Centrum Serwisowe NSM, Ireneusz Jabłoński, KONGSBERG, Krzysztof Czyż, PGZ, PIT-RADWAR, PMT, potrzeby Sił Zbrojnych, Przemysław Kowalczuk
Dodaj komentarz