Polacy wielokrotnie sygnalizują swoje zniechęcenie stylem uprawianej u nas polityki. Demonstrują to również przy urnach wyborczych, do których chodzą niechętnie. Jak temu zaradzić?
Po pierwsze, trzeba by wymienić polityków. Ale jak to zrobić, gdy ludzie nie chcą brać udziału w głosowaniach? Po drugie, można by machnąć na wszystko ręką i w ogóle nie głosować. Może wybrani przez dziesięciu zabłąkanych obywateli przedstawiciele narodu straciliby rezon i przestali się wymądrzać?
Jest jeszcze jeden sposób, jaki podsuwają nam Amerykanie. Wymyślili oni sztucznych polityków. W Kalifornii, w prezydenckiej bibliotece ulokowano trójwymiarowy hologram prezydenta Ronalda Reagana. Jest jak żywy. Został stworzony z nagrań 300 kamer, jakie uwieczniały go podczas sprawowania prezydentury. Są odtwarzane nagrania jego wypowiedzi i sceny z politycznego i prywatnego życia. Pracowali nad tym eksperci z Hollywood.
Można by więc powiedzieć, że prezydent jeszcze raz zagrał w amerykańskich filmach. A my wyobraźmy sobie, że zamiast kłócących się bezustannie polityków mamy ich hologramy, które mówią w sposób uporządkowany, nie kłócą się i zawsze zachowują spokój. Pomarzyć dobrze jest.
Jeszcze dalej w tych poszukiwaniach poszła dyrekcja angielskiego ZOO w Telford. Miało ono kłopoty z nabyciem do kolekcji pingwinów. Ptaki te są obecnie dziesiątkowane przez pogrom wskutek epidemii ptasiej malarii. Postanowiono więc, że na wybiegu zamiast żywych pingwinów ulokowane zostaną ich wierne kopie z plastiku. Publiczność jest zadowolona, bo lepiej mieć coś niż nic. Kosztowało to ok. 300 tys. zł. Ja bym na to pieniędzy nie żałował. Oczyma wyobraźni widzę bowiem nasz sejm wypełniony sztucznymi figurami, w którym panuje spokój i porządek.
Ktoś jednak musi podejmować niezbędne dla kraju decyzje. Powierzyłbym to sztucznej inteligencji, która coraz śmielej wdziera się w nasze życie Jej obszary aktywności to: podejmowanie decyzji w warunkach braku wszystkich danych, analiza i synteza języków naturalnych, rozumowanie logiczne, dowodzenie twierdzeń, zarządzanie wiedzą, preferencjami i informacją oraz systemy eksperckie i diagnostyczne. Czego chcieć więcej?
Podejmowanie decyzji w warunkach braku wszystkich danych jest w naszej polityce zajęciem codziennym. Można by powiedzieć nawet, że decyzje są podejmowane przy braku jakichkolwiek danych. Dopiero później wychodzi, że nowa ustawa nijak nie pasuje do rzeczywistości i trzeba ją kilkakrotnie nowelizować.
Myślę, że sztuczna inteligencja poradziłaby sobie z tym lepiej. Analiza i synteza języków naturalnych też by się w naszym Sejmie i rządzie przydała, bo wychodzące z nich na zagranicę pisma są obarczone błędami. To samo dotyczy rozumowania logicznego i dowodzenia twierdzeń. Jeszcze bardziej niezbędne jest zarządzanie wiedzą i informacjami oraz systemy eksperckie.
Kadra zarządzająca w firmach na świecie jest zdania, że sztuczna inteligencja będzie kluczowa dla ich sukcesu i da im przewagą biznesową w przyszłości. Floty autonomicznych pojazdów, które nigdy nie ulegną awarii ani nie będą stały w korkach, lekarze-roboty, które diagnozują chorobę w sekundach czy inteligentna infrastruktura, optymalizująca przepływ ludzi i towarów oraz będąca w stanie samodzielnie utrzymać swój bezawaryjny stan. Wszystkie te przewidywania to zapewne kwestia nieodległej przyszłości.
W 2018 roku sztuczna inteligencja jest już w stanie zautomatyzować coraz bardziej złożone procesy, identyfikować trendy pod kątem wartości biznesowej dla firm oraz wesprzeć pracowników w realizacji zadań. Dlaczego więc nie miałaby być wykorzystana w polityce?
Tym tropem idą Chińczycy. Doszli oni do wniosku, że sztuczna inteligencja przerasta człowieka w nieomal każdej dziedzinie. Nie boi się. Nie krępuje jej współczucie. Kieruje się wyłącznie logiką. Stąd pomysł, żeby stanowisko ministra spraw zagranicznych Chińskiej Republiki Ludowej zajęła sztuczna inteligencja. Wyeliminuje się w ten sposób problem wpływu emocji na podejmowane trudne decyzje.
Taka maszyna już powstała w Chińskiej Akademii Nauk. Na razie współpracuje z ludźmi, odpowiedzialnymi za dyplomację, ale niewykluczone, że przejmie ich rolę. Może ona bowiem analizować na chłodno ogromną liczbę informacji – od plotek, aż po dane wywiadowcze. System pobiera dane i bada strategię polityki międzynarodowej. Zawsze jest coś, co umknie nawet grupie kilkunastu osób, w przeciwieństwie do systemu korzystającego z arsenału informacji.
Popuśćmy więc wodze fantazji. W Sejmie siedzą poselskie figury, a gdzieś na zapleczu grzeją się komputery, pracujące nad rozwojem kraju. A my co mamy z tego? Święty spokój.
Czesław Rychlewski
Tagi: Polityka, sejm, sztuczna inteligencjaJakoś nie przekonuje mnie sztuczna inteligencja
Dodaj komentarz