Rozmowa z prof. Michałem Szotą, prezesem Stowarzyszenia Polskich Wynalazców i Racjonalizatorów
Polscy naukowcy zdobywają medale i wyróżnienia na znaczących międzynarodowych wystawach wynalazków. Dlaczego tak mało mówi się o ich sukcesach?
– Rozwiązania prezentowane na międzynarodowych wystawach wynalazków z reguły są owocem długoletnich zaawansowanych badań polskich uczonych. W większości przypadków niezwykle trudno przedstawić je w skrótowy i atrakcyjny medialnie sposób, tak aby nie zanudzić widza szczegółami naukowymi. Mają z tym problem również sami twórcy. Są to wysokiej klasy specjaliści w swoich dziedzinach i często nie potrafią samodzielnie i skutecznie wypromować wyników swojej pracy w mediach.
A poza tym społeczeństwo oraz właściciele firm rzadko zachwycają się tym, co polskie. Jeżeli ktoś zna lub inwestuje w „zachodnie” technologie, to szeroko o tym informuje, lecz jeżeli zdobywa przewagę rynkową, wykorzystując rodzime innowacyjne rozwiązanie, to bardzo rzadko o tym wspomina. Inaczej jest na świecie, ponieważ firmy zagraniczne znają wartość polskich wynalazków i chętnie w nie inwestują. Jednak nie mają w tym interesu, żeby podkreślać pochodzenie tych rozwiązań.
Jak wiele innowacyjnych rozwiązań w Polsce przechodzi pełną drogę od pomysłu do wdrożenia?
– Pod tym względem z roku na rok ogólna sytuacja w Polsce poprawia się. Dociera do nas coraz więcej sygnałów o pozytywnie zakończonym procesie wdrożenia, jednak wciąż nie są to satysfakcjonujące rezultaty. Polska powinna skuteczniej wspierać innowacyjność i polskich twórców. Konieczne są rozwiązania systemowe i modelowe, aby transfer technologii,
a w szczególności jego wsparcie z funduszy rządowych, był bardziej efektywny.
W mojej ocenie powołanie do życia Modelowego Narodowego Centrum Transferu Technologii (MNCTT), które opracuje skuteczne scenariusze transferu technologii, a w tym przede wszystkim: oceny wartości wynalazków IP, ochrony własności intelektualnej, wsparcia prawnego twórcy i inwestora, wsparcia finansowego inwestycji oraz „zachęt” podatkowych, będzie działało stymulująco na rozwój komercjalizacji innowacji oraz zwiększy znacząco ilość podmiotów wyrażających gotowość do inwestycji podwyższonego ryzyka. Szczególnie jest to istotne w sektorze MŚP, gdzie bardzo często nietrafiona inwestycja może decydować o losach firmy.
W czym jeszcze może pomóc nowo powołane Centrum?
– Na przykład usprawnić kontakt pomiędzy twórcą a podmiotem gospodarczym, ponieważ skutecznie zabezpieczy to interesy obu stron. Taki stan rzeczy powinien przełożyć się bezpośrednio na wzrost gospodarczy i konkurencyjność polskiej gospodarki na światowych rynkach. Aby to zrealizować, potrzebny jest otwarty dialog strony rządowej z twórcami i przedsiębiorcami. Będzie on rzeczywiście rzeczowy, jeżeli wezmą w nim udział oprócz wynalazców, przedstawiciele wszystkich zainteresowanych ministerstw, agencji rządowych będących dystrybutorami środków finansowych, pracodawcy oraz środowiska biznesowe.
W mojej ocenie środki finansowe, które są obecnie przeznaczane na wsparcie transferu technologii są w zupełności wystarczające, lecz efektywność ich wykorzystania powinna wzrosnąć. Być może dobrym rozwiązaniem byłoby traktowanie dofinansowania transferu technologii jako swoistego „kredytu technologicznego”. Rozwiązanie takie ma wiele zalet, jeżeli założy się, że kredyt ten będzie stopniowo umarzany podmiotom, które stale korzystają z efektów wdrożenia (np. 20% po roku, kolejne 30% po trzech latach oraz 50% po pięciu). To rozwiązanie umożliwi długotrwałe śledzenie efektów wdrożenia.
Co jest największą barierą w komercjalizacji nowatorskich rozwiązań w krajowych warunkach? Czy są to podobne problemy jak w skali globalnej?
– Jedną z podstawowych barier w komercjalizacji polskich innowacji jest wciąż słabo rozwinięta współpraca i komunikacja na płaszczyźnie nauka i biznes. Wśród barier wymienia się również: nieodpowiednią legislację, długotrwałość i opieszałość procedur administracyjnych lub niedostosowanie szkolnictwa wyższego do potrzeb rynku. W Polsce wciąż przedsiębiorcy rzadko poszukują rozwiązań swoich problemów technologicznych w krajowych jednostkach naukowych. Podmioty gospodarcze przede wszystkim z sektora MŚP boją się inwestować w innowacyjne rozwiązania, ponieważ tego typu inwestycje są z reguły obciążone wysokim ryzykiem. Wciąż w Polsce nie istnieją skutecznie działające instytucje zajmujące się pośredniczeniem w transferze technologii i brak jest platformy wspierającej transfer technologii do przemysłu.
Wszyscy chyba wiemy, że tylko gospodarka oparta na innowacjach może być konkurencyjną na arenie międzynarodowej. Moim zdaniem co zawsze podkreślam, dużym problemem jest fakt, że komercjalizacją innowacyjnych rozwiązań w kraju nie zajmują się specjaliści od marketingu, a sami naukowcy, którzy mają imponujące dorobki naukowe, lecz nie radzą sobie z wdrożeniami.
Czy któreś dziedziny nauki są preferowane, jeśli chodzi o dotacje przyznawane na prace badawcze i komercjalizację wyników projektu?
– Niewątpliwie tak. Na przykład Narodowe Centrum Nauki z Krakowa faworyzuje nauki podstawowe takie jak chemia i fizyka, kosztem nauk stosowanych. Jest to bardzo krótkowzroczne, ponieważ w niedalekiej przyszłości wysoki obecnie potencjał wdrożeniowy polskich wynalazków wyczerpie się nieodwracalnie.
Niepokojącym jest również fakt, iż Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, będące agencją rządową podlegającą Ministerstwu Nauki i Szkolnictwa Wyższego, już od wielu lat ze środków na naukę finansuje głównie programy dla przemysłu, podobnie zresztą jak konkurencyjna Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości. W tej sytuacji nie może być dobrze, ponieważ ten stan rzeczy nie aktywuje współpracy, lecz wpływa negatywnie na współpracę w sektorach nauka – przemysł.
Stymulacja miałaby miejsce w przypadku, gdyby to instytucja z sektora nauki otrzymywała środki na konkretne wdrożenia przemysłowe. Chyba, że jest to osobliwa innowacja i jako pierwsze państwo na świecie zaczniemy rozwijać badania naukowe podstawowe w podmiotach przemysłowych w oderwaniu od jednostek naukowych. W mojej ocenie wielkim błędem są inwestycje w laboratoria przemysłowe, których efektem będzie powielanie aparatury obecnie dostępnej w jednostkach naukowych. Być może to jest sposób, tylko musimy mieć świadomość, iż jego efektem będzie upadek szkolnictwa wyższego, podobnie na wzór wcześniej zlikwidowanego szkolnictwa zawodowego. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłoby uzupełnienie parku aparaturowego dostępnego w sektorze nauki, przy udziale wspólnych źródeł finansowania, o które aplikowałyby konsorcja naukowo-przemysłowe. Działanie takie zacieśniłoby współpracę w obszarze nauka – przemysł.
Rozmawiała Magdalena Szczygielska
Tagi: Modeloweg Narodowe Centrum Transferu Technologii (MNCTT), polscy naukowcy, polskie wynalazki, prezes Stowarzyszenia Polskich Wynalazców i Racjonalizatorów, Prof. Michał Szota
Dodaj komentarz