W tym roku mamy wybory samorządowe. Czy ten fakt jakoś odbija się w Rankingu? Czy możemy mówić o tym, że im bliżej wyborów, tym starania samorządów są coraz większe?
Ranking prowadzony przez Związek Powiatów Polskich ma wieloletnią tradycję. Dzięki czemu, obserwując coroczne zmagania, mogę powiedzieć, że nie zauważamy, aby rok wyborczy wpływał w jakiś specjalny sposób na wzmożoną aktywność samorządów. Samorządowcy, którym zależy na rozwoju zarządzanych przez siebie jednostek sukcesywnie, a zarazem na bieżąco zgłaszają realizowane przez siebie działania, które to punktowane są w prowadzonym przez nas rankingu.
Zresztą każdy z internautów może sprawdzić, na jakim pułapie był, a także, gdzie obecnie znajduje się dany samorząd, bowiem archiwalne edycje są cały czas dostępne na naszych stronach. Dobrym samorządowcom zależy na pokazywaniu swojej działalności na przestrzeni całej kadencji, bo przecież dla wyborców najważniejszy jest całokształt a nie jedynie bieżące działanie.
Warto podkreślić, że włodarze cenią sobie nasz ranking – mamy takie JST, które są stałymi jego bywalcami. Samorządowcy-laureaci często powtarzają, że zwycięstwo motywuje ich to do podejmowania kolejnych wyzwań i ciągłego doskonalenia działalności dla dobra mieszkańców.
Deklarację udziału w jesiennych wyborach samorządowych składa aż 79 proc. badanach – wynika z sondażu CBOS. Gdyby się to potwierdziło, mielibyśmy rekord frekwencji w wyborach po 1989 roku. Uważa pan, że w Polsce budzi się społeczeństwo obywatelskie?
Zainteresowanie wyborami samorządowymi mnie nie dziwi. Wyjątkowo dużo się o nich mówi. Słyszy się przy tym różne głosy, różne padają pomysły. Nie tylko wokół samej procedury wyborczej, tego, kto może startować, ale i np. komisarzy wyborczych. To wszystko w efekcie tylko wzmacnia frekwencję. Niektórzy mówią, że każda reklama, nawet zła, jest dobra, bo przyciąga uwagę.
Z danych CBOS wynika także i to, że 65 proc. badanych jest zainteresowanych poczynaniami władz powiatowych. To również nie zaskoczenie – właśnie na tym szczeblu – samorządowym, realizowane są działania wprost przekładające się na poprawę jakości życia mieszkańców. To także na poziomie samorządu powiatowego dostępność do kandydatów jest faktyczna. Świadomy mieszkaniec, jeśli nawet nie zna osobiście, to co do zasady ma szansę porozmawiać z większością kandydujących osób, a co za tym idzie może dokonać bardzo świadomego wyboru. Wie też, że wybór ten wprost przełoży się na konkretny efekt: drogę, mostek, chodnik w tej czy innej miejscowości. To mobilizuje.
Jakie będą wybory samorządowe w tym roku? Trudno prorokować. Wiele się zmienia, każda zmiana wprowadza obawy i niepokój, a rządzący swoimi decyzjami nie poprawiają opinii o procesie wyborczym. Zatem nic jeszcze nie jest pewne. Widzę jednak pewne niebezpieczeństwo: to będzie walka polityczna zamiast merytorycznego dyskursu.
Jak zmieniały się wyniki Rankingu na przestrzeni lat? Co ma obecnie największe znaczenie w klasyfikacji?
Obecnie uczestniczące w rywalizacji samorządy są podzielone na sześć kategorii: powiaty do 60 tys. mieszkańców; powiaty od 60 do 120 tys. mieszkańców, powiaty powyżej 120 tys. mieszkańców, miasta na prawach powiatu, gminy miejskie i miejsko-wiejskie oraz gminy wiejskie.
Samorządy oceniane są według prawie 100 kryteriów powiązanych w jedenaście kategorii tematycznych, tj.: działania proinwestycyjne i prorozwojowe, rozwiązania poprawiające jakość obsługi mieszkańca oraz funkcjonowania jednostki samorządu terytorialnego, rozwój społeczeństwa informacyjnego, rozwój społeczeństwa obywatelskiego, umacnianie systemów zarządzania bezpieczeństwem informacji, promocja rozwiązań z zakresu ochrony zdrowia i pomocy społecznej, wspieranie działań na rzecz sportu i kultury, wspieranie działań na rzecz społecznej gospodarki rynkowej, promocja rozwiązań ekoenergetycznych i proekologicznych, współpraca krajowa i międzynarodowa oraz realizacja działań promocyjnych.
Przyjęte kategorie pozwalają na obiektywną i wielopłaszczyznową ocenę JST. Część kryteriów dotyczy jedynie siedziby jednostki, część jego jednostek organizacyjnych, a inne – także podmiotów zlokalizowanych na terenie danej jednostki. Na wynik tradycyjnie mogli wpłynąć również sami mieszkańcy, zgłaszając zrealizowane przez siebie instalacje odnawialnych źródeł energii. Wszystkie zgłoszenia poddawane są szczegółowej, regulaminowej weryfikacji, a następnie kierowane do oceny eksperckiej specjalistów Związku Powiatów Polskich.
Początki rankingu sięgają 2003 r. Na początku namawialiśmy i zachęcaliśmy samorządy do zakładania stron internetowych, e-maila do powiatu, podawania linka do BIP itd. Potem przyszedł czas na jeszcze więcej. A wszystko to rozpoczęło się w małym pomieszczeniu na skraju Nowego Sącza. To dawne czasy, które z sympatią wspominam. To, czego wymagaliśmy od samorządów wówczas a dziś to przepaść. Nie do porównania z tym, czym dziś mogą pochwalić się uczestnicy rankingu.
Jeśli chodzi o aktualnie kluczowe zagadnienia, to jednym z nich są odnawialne źródła energii. Oczywiście nadal wysoko punktowane są wszelkiego rodzaju dotacje, jakie JST zdobywają – zarówno te pochodzące z Polski, jak i Unii Europejskiej. Skupiliśmy się na kategoriach, które nie wymagają tak naprawdę wkładu finansowego ze strony JST, a ułatwiają życie mieszkańcom. Bo to przecież mieszkańcy są beneficjentami rankingu.
Ranking Gmin i Powiatów jest jedynym w Polsce tego rodzaju przedsięwzięciem zarządzanym na bieżąco przez ekspertów w trybie on-line. Co to oznacza?
W każdej chwili podczas trwania rankingu każda JST może sprawdzić, za co otrzymała punkty. Ranking na bieżąco jest uaktualniany – nie ma tu ukrytych zgłoszeń i wszystkie informacje pojawiają się na stronie internetowej rankingu. Każdy zatem na bieżąco widzi, za co i ile punktów dostaje, aby w miarę potrzeb mógł skorygować zgłoszenie czy też zaktualizować je o kolejne działania. To transparentność – ważna cecha rankingu.
W „Dzienniku Gazecie Prawnej” pojawił się ostatnio artykuł „Innowacje przerastają samorządy”. Minister Jerzy Kwieciński zarzuca regionom, że w porównaniu z programami krajowymi wnioskowanie i wykorzystanie pieniędzy unijnych idzie za wolno. Z czego wynika ta niewydajność i na ile zgadza się pan z tą oceną?
We wspomnianym artykule prasowym samorządy województw same odpowiadają na stawiane im zarzuty. Wskazują, że poziom wykorzystania funduszy wynika z harmonogramu naborów. Przypominają ponadto o formalnościach, z którymi muszą się borykać. Trudno nie zgodzić się z tymi argumentami.
Proszę przy tym zwrócić uwagę na to, że nie tylko samorządy mają problemy z wykorzystaniem środków na innowacyjność. Dotyczy to także instytucji naukowych czy rządowych, a także przedsiębiorców. W rankingach innowacyjności Komisji Europejskiej Polska zajmuje raczej końcowe miejsce. Powinniśmy wzorować się na lepszych – bliższych i dalszych sąsiadach. Przykładem może być Szwecja, Finlandia czy Dania. Z rankingu unijnego wynika, że innowacyjność najszybciej rozwija się na Litwie, na Malcie, w Holandii, w Austrii i w Wielkiej Brytanii. Na świecie UE dogania Kanadę i USA, ale pozostaje w tyle za Koreą Południową i Japonią. Chiny odnotowują najszybsze postępy wśród konkurentów międzynarodowych. Analizując wyniki, przedstawiciele Komisji Europejskiej pracują nad tym, jak udzielać wsparcia różnym podmiotom, aby poziom innowacyjności wzrastał.
Tymczasem przedstawiciele partii rządzącej szukać chcą rozwiązań w centralizacji kraju. A tu trzeba przecież pomyśleć o tym, jak zachęcać i motywować różne podmioty do wdrażania innowacyjnych projektów. Zachęta to ulgi, ułatwienia, finanse.
Dodaj komentarz