Wstań na nogi! Rusz się w końcu z tego łóżka! Ile można narzekać? Ogarnij się! Przesadzasz! To częste reakcje na zachowania osób, które walczą z depresją. Zdrowym ludziom wydaje się to takie proste. Śpi, bo ma lenia. Nie sprząta, bo jest niechlujem. Wyolbrzymia problemy i generalnie jest nie do zniesienia. Do tego nie pójdzie do pracy, bo niby się boi. Czego tu się bać − zada sobie pytanie zdrowa osoba. Przecież każdy „jakoś tam” się boi i żyje… To nie tak. Depresja to choroba.
Jeśli ktoś z naszych bliskich złapie sezonowego wirusa, leży w łóżku i prosi o herbatę albo chłodne okłady, pędzimy z pomocą. Rozumiemy potrzeby osoby chorej i w naturze mamy okazanie wsparcia. To oczywiste – trzeba pomóc choremu.
Są jednak choroby, które − mimo że od dawna znajdują się w klasyfikacji ICD-10 − wciąż są traktowane po macoszemu. Odbieramy je bardziej jako wymysł niż faktyczny problem. Wiedza na temat depresji bardzo kuleje w naszym społeczeństwie. Jest to o tyle niebezpieczne, że zapadają na nią nie tylko dorośli, lecz także, coraz częściej, dzieci.
„Droga Redakcjo,
Piszę do Państwa, bo nie znajduję wsparcia w swoim domu. Znosiłam to, co się ze mną działo, bo nie chciałam zawieść rodziców. Chciałam zdać maturę i bardzo przykładałam się do nauki. Myślałam, że jak będę już po egzaminach, stres mi odpuści i poprawi się moje nastawienie do życia, mój sen. Przeliczyłam się. Jest gorzej. Mam wrażenie, że ta nauka tylko odrywała mnie od tego, co we mnie siedzi. A siedzi pustka. Nie znam jej przyczyny, ale najbardziej ją czuję, jak budzę się rano. Wybudzam się bardzo wcześnie, a z łóżka zwlekam się koło południa. W tym czasie w mojej głowie rodzą się smutne, czarne scenariusze. Boję się nawet zejść do rodziców, bo znów ocenią mnie i powiedzą, że jestem śpiochem, że do tej pory tyle mogłabym zrobić. Pewnie trudno to zrozumieć, ale czasami patrzenie w sufit to moje ukojenie. Bez ludzi, bez kontaktu z nikim. Tylko że ja jestem młoda, wiem, że mogłabym mieć przed sobą całe życie. W domu nikt mnie nie rozumie. Nawet nie zapytają: „Jak się czujesz, Wiki?”. Tylko ocena, z każdej strony jestem oceniana. Czuję się źle. Chciałabym sobie pomóc, ale nie wiem jak. Proszę o pomoc”.
Często w biegu, jaki nam na co dzień towarzyszy, nie znajdujemy czasu, żeby przyjrzeć się naszym bliskim. Zaobserwować ich zachowania. Zwykłe „cześć, co słychać?” to za mało. Od osoby, która cierpi na depresję, najczęściej usłyszymy: „Ok, jest dobrze”. Jeśli jednak powie coś więcej, jesteśmy gotowi na lawinę komentarzy:
Tego typu słowami, zamiast pomóc, budujemy tylko wielką barierę z osobą potrzebującą pomocy. Jeśli raz o coś zapyta i dostanie odpowiedź podobną do tych powyżej, to niczego jej nie rozjaśni, a czarne chmury, które widzi w swojej głowie, tylko się pogłębią, bo nikt nie rozumie, co się dzieje.
Jeśli osoba, u której występuje depresja, chce z kimś rozmawiać, to już dużo. Dajmy jej mówić, bez oceniania, gadania i krytyki. Wsłuchajmy się w to, co ma nam do powiedzenia. Jeśli wyłączymy własne, stereotypowe myślenie, może uda nam się usłyszeć to, co istotne. Pozwólmy mówić – podkreślę to, bo zwykle mamy problem ze słuchaniem.
Na co szczególnie zwrócić uwagę
Nie będziemy tu teoretyzować i szukać definicji i regułek, których pełno w internecie. Podamy przykładowe teksty, które mogą zwrócić uwagę:
Można by tu wymienić wiele takich tekstów, ale to można wyczuć i odnieść do własnych sytuacji. Coś, co dotąd nie sprawiało problemu, nagle nim jest. Zwiększone bariery, głównie emocjonalne, z czasem przedkładają się na różne aspekty w życiu.
Pamiętajmy − depresja to choroba. To ani wymysł, ani lenistwo. Ważne, by ją rozpoznać na czas.
To dość trudne, jeśli rodzice nie dostrzegają problemu. Pytanie, czy chce z nimi rozmawiać, czy nie. Są osoby, którym o wiele łatwiej przychodzi mówienie o swoich problemach osobom z zewnątrz. Chociaż kochamy swoich bliskich, nie zawsze są oni świadomi sytuacji. Najważniejsze to pamiętać, że proszenie o pomoc nie jest słabością, a ogromna siła. Wiktoria już tę siłę wykazała. Okazała odwagę, pisząc do nas.
Z depresją można wygrać
Oczywiście, że można! Trzeba jednak odrzucić przekonania osób, które wmawiają, że to tylko wymysł. Są dwie dobre drogi:
Moglibyśmy się nad tym rozwodzić i próbować zachęcić, jednak jeśli ktoś naprawdę chce sobie pomóc i wybierze jedno z tych opcji – poradzi sobie. Można też połączyć terapię z leczeniem farmakologicznym. Właściwie nigdy nie wiemy, czy przyczyną zaburzeń są niedobory pewnych substancji w mózgu, czy też nasze przykre doświadczenia.
Jeszcze jedna ważna sprawa. Nie bójmy się leków antydepresyjnych. Czasami to dobra droga do odzyskania równowagi psychicznej. Nie wierzmy forom internetowym, gdzie piszą, że tego typu leki zmieniają osobowość. Chodzi o odzyskanie równowagi neuroprzekaźników w mózgu. Po to skonstruowano te leki.
Prędzej autorka listu, odważna Wiktoria, pokona depresję, niż społeczeństwo zrozumie powagę choroby. Dlatego jeśli widzimy w swoim otoczeniu, że ktoś żyje w depresji, nie krytykujmy, nie oceniajmy, a wyciągnijmy pomocną dłoń – dokładnie tak, jakby to była każda inna choroba. To nie jest temat tabu. Im prędzej się o tym przekonamy, tym lepiej dla nas jako ogółu. Może dzięki temu, że zdobędziemy wiedzę w zakresie tej choroby, pomożemy wyjść z cienia tym, którzy wciąż nie mają odwagi poprosić o pomoc.
Kamila Małek
Tagi: depresja, zdrowie
Dodaj komentarz