Z powodu pandemii w 2020 roku w krajach Unii Europejskiej odnotowano rekordową liczbę tymczasowych przerw w wykonywaniu swoich obowiązków. Absencja w pracy była niezwykle powszechnym zjawiskiem. Polacy często przechodzili na L4.
Jak informuje „Rzeczpospolita”, uderzenie drugiej fali pandemii Covid-19 jesienią 2020 r. ponownie wywołało w IV kwartale wyraźny wzrost absencji pracowniczych. Liczba nieobecnych w pracy mieszkańców Unii zwiększyła się do ponad 22,3 mln, o ponad 4 mln w porównaniu z końcówką 2019 r. I była prawie o 4,5 mln większa niż w III kwartale, gdy unijna gospodarka odbiła po wiosennym lockdownie. Tak wynika z najnowszych danych Eurostatu.
Wyraźnie widać, że jesienny wzrost zakażeń i zachorowań na koronawirusa przełożył się na znaczący wzrost zwolnień chorobowych, to jeszcze szybciej rosła liczba pracowników objętych przestojami ekonomicznymi, zwłaszcza w branżach objętych obostrzeniami.
Absencja pracy była zjawiskiem powszechnym, w dodatku w dalszym ciągu w niektórych regionach Polski dochodzi do tymczasowych przerw w pracy. Wszystko warunkowane jest ogniskami koronawirusa. Mimo to możemy wyjść z założenia, że tego typu przymusowych przerw będzie coraz mniej, wraz z postępującym procesem szczepień.
Statystyki pokazują, że w IV kwartale 2020 r. przestojów doświadczyło ponad 3,1 mln pracujących w wieku 20– 64 lata. Oznacza to aż dziesięciokrotny wzrost względem okresu sprzed pandemii. Wówczas mieliśmy do czynienia z 300-400 tysiącami tymczasowych zwolnień.
Najgorzej wyglądała jednak sytuacja w II kwartale 2020 roku. Był to czas ogromnej ilości zakażeń w całej Unii Europejskiej, co doprowadziło do załamania się łańcuchów dostaw. Obostrzenia i światowa panika doprowadziły do sytuacji, w której wielu pracodawców zamknęło na pewien czas swoje firmy, a pracowników wysłano na urlopy.
Z danych wynika, że załamanie się łańcuchów dostaw w Azji miało ogromny wpływ na Europejczyków. Z tego powodu aż 13,8 miliona obywateli Unii Europejskiej musiało przejść na zwolnienie tymczasowe. Sytuacja najgorzej wyglądała w Hiszpanii, Włoszech oraz we Francji.
Jak podkreśla „Rzeczpospolita”, przypadku naszego państwa przestoje ekonomiczne dotknęły wtedy prawie 640 tys. pracowników, niemal 36 razy więcej niż rok wcześniej i ponad pięciokrotnie więcej niż w końcówce 2020 r. Wtedy tymczasowe zwolnienia zablokowały u nas 113 tys. pracowników: dużo mniej niż na południu Europy, mocno uderzonym zamrożeniem turystyki i gastronomii.
Ze statystyk Eurostatu wynika, że liczba pracowników na L4 wzrosła w Polsce w IV kwartale do prawie 370 tys. osób, czyli o 42 proc. w skali roku i prawie o połowę w ujęciu kwartalnym. Jak informował ZUS, liczba osób przebywających na L4 przekroczyła w marcu ub. roku 3,3 mln, pomimo śladowej wtedy liczby zakażeń i zachorowań na Covid-19.
Możemy spodziewać się poprawy sytuacji w kolejnych miesiącach. Trzecia fala pandemii jest już za nami. Inne europejskie państwa pomału odmrażają swoje gospodarki. Również w Polsce można spodziewać się znoszenia kolejnych obostrzeń. Sytuacja jest więc pod kontrolą, przynajmniej na chwilę obecną.
Dodatkowo należy pamiętać o rozpoczętym procesie szczepień. W ciągu najbliższych miesięcy będą mogły zaszczepić się wszystkie osoby pełnoletnie. Ewentualne zarażenie się koronawirusem nie powinno być aż tak dotkliwe. Z miesiąca na miesiąc sytuacja powinna się poprawiać.
Naturalnie w dalszym ciągu możliwa jest czwarta fala pandemii. WHO przekonuje jednak, że najgorszy czas jest już za nami. Musimy być jednak lepiej przygotowani na ewentualne kataklizmy epidemiologiczne w przyszłości. W innym wypadku tego typu przymusowe absencje w pracy w dalszym ciągu będą się pojawiać.
Jan Strychacz
Tagi: Absencja w pracy, pandemia, praca, zdrowieJa jestem szczerze mówiąc mocno wypalona. Od roku pracujemy w dziwnym trybie, który przypomina hybrydowy. Mam wrażenie, że głównym powodem kryzysu jest brak umiejętnej organizacji pracy przez szefostwo.
Dodaj komentarz