Joe Biden podczas swojej kampanii prezydenckiej zapowiadał wiele zmian. Niedawno polityk ogłosił plan inwestycyjny, którego wartość szacuje się na dwa biliony dolarów. W Stanach Zjednoczonych nie było tak dużej inwestycji od czasu uruchomienia programu lotów kosmicznych.
Możemy mówić o istotnej przemianie amerykańskiej gospodarki. Niektórzy eksperci sygnalizują, że może być to początek końca funkcjonującej w Stanach Zjednoczonych doktryny neoliberalnej. Joe Biden nie ukrywa bowiem, że zamierza skupić się na wielu rozwiązaniach socjalnych.
Prezydentura Joe Bidena to pewnego rodzaju zwrot w kwestii podejścia amerykańskiej administracji rządowej do polityki podatkowej, świadczeń społecznych i usług publicznych. Biden w tych obszarach będzie chciał podążać w kierunku mniej liberalnego modelu europejskiego – powiedział 300Gospodarce dr Jakub Sawulski, wykładowca Szkoły Głównej Handlowej i kierownik zespołu makroekonomii w Polskim Instytucie Ekonomicznym, publicznym think tanku.
Właśnie z tego powodu warto zaznajomić się z planami amerykańskiego prezydenta. Jak dobrze wiemy Stany Zjednoczone są dla wielu europejskich państw wzorem do naśladowania. Z tego powodu politycy zmiany gospodarcze prędzej czy później mogą chcieć zaadoptować w swoich krajach.
Na czym dokładnie polega plan inwestycyjny?
Zacznijmy od tego, że cały projekt jest rozłożony na dziesięć lat. Demokraci licząc na to, że w kolejnych wyborach prezydenckich również zwycięży ich kandydat. Politycy chcą dostosować gospodarkę do „warunków nowoczesnej ekonomii”.
Aż 621 miliardów dolarów zostanie przeznaczonych na modernizację infrastruktury. Jest to decyzja, na którą liczyło wielu Amerykanów, ponieważ w ich mniemaniu ten obszar został mocno zaniedbany przez poprzednie władze. Co jednak istotne, eksperci uważają, że kwota ta i tak może okazać się zbyt mała na przeprowadzenie wszystkich zakładanych modernizacji. Gdy Donald Trump mówił o potrzebie zainwestowania jednego biliona dolarów, wówczas mówiło się, że jego projekt jest zbyt optymistycznie wyceniony.
Kolejne gigantyczne sumy przeznaczone zostaną na szkolnictwo, rozwój mieszkalnictwa ekologicznego czy energetykę wodną. Będzie to 561 miliardów dolarów.
480 milionów dolarów trafi do producentów przemysłowych, którzy zostali pokrzywdzeni z powodu pandemii. W ten sposób rząd chce zabezpieczyć krajowe przedsiębiorstwa. Ponadto część pieniędzy będzie zainwestowana w rozwój technologiczny.
Dodatkowo 400 miliardów dolarów zostanie przeznaczonych na świadczenia socjalne.
Plan przedstawiony przez Joe Bidena odwraca trendy panujące w światowej gospodarce od kilku dekad, a w gospodarce amerykańskiej – już od lat 70. XX wieku, polegające na systematycznym obniżaniu stopy opodatkowania dużych firm. Proces ten obejmuje zarówno obniżanie stawek podatku CIT, jak i wprowadzanie kolejnych ulg podatkowych, w efekcie czego przez lara realne stopy opodatkowania tych przedsiębiorstw spadały nawet szybciej, niż nominalne – mówi Jakub Sawulski z PIE.
Naturalnie amerykański rząd planuje dużą podwyżkę podatków. Najbardziej dotknięci nowymi daninami mają zostać najbogatsi Amerykanie. W maju poznamy więcej szczegółów dotyczących źródła finansowania planu Joe Bidena.
Eksperci podkreślają również, że pomysł amerykańskiego prezydenta może się nie udać. To oznaczałoby poważne problemy gospodarcze dla światowego hegemona. Zdaniem Republikanów kraj może czekać gigantyczna inflacja. Ponadto szeroki zakres świadczeń socjalnych będzie mocno odczuwalny w czasach kryzysu finansowego. Zdaniem liberałów ekonomicznych w tym momencie Stany Zjednoczone powinny skupić się na niwelowaniu skutków pandemii.
Pytań jest wiele. Jeśli jednak Joe Biden odniesie sukces, z całą pewnością zapisze się w historii USA. Ponadto będzie to dowód na to, że teoria keynesowska faktycznie ma rację bytu i wydatki mogą skutecznie napędzać gospodarkę. Z całą pewnością najbliższe lata pokażą nam, czy tak jest w rzeczywistości.
Andrzej Dworzański
Tagi: Gospodarka, Joe Biden, Polityka, USA
Dodaj komentarz