Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju prognozuje w ostatnim swoim raporcie, że gospodarka światowa będzie się rozwijać w tym roku w tempie 3,6 proc. Taki sam wskaźnik dotyczy gospodarki polskiej
„Wzrostowi światowego PKB – czytamy w raporcie – sprzyjać będą coraz lepsze rezultaty rozwiązań na niektórych rynkach wschodzących, szczególnie w Azji, oraz założenie umiarkowanego wsparcia fiskalnego w pewnej liczbie rozwiniętych gospodarek, szczególnie w USA w 2018 roku”. Gospodarka Stanów Zjednoczonych wzrośnie o 2,5 proc., a strefy euro – o 1,75 proc. Początek roku przyniósł jednak wieści, które mogą się okazać szkodliwe dla gospodarki. Ropa na giełdzie w Nowym Jorku zdrożała do 60,62 dol. za baryłkę. Jest to najwyższa cena od czerwca 2015 roku.
Zakłócenia na rynku wywołały przede wszystkim protesty uliczne w Iranie, który jest trzecim producentem ropy w OPEC. Rosnące ceny żywności, bezrobocie i korupcja wyprowadziły ludzi na ulice. Najpierw wyszli w Meszhedzie, a wkrótce także w Teheranie. Wzrostowi cen ropy sprzyjają też decyzja krajów OPEC o obniżeniu jej wydobycia i rosnące zapotrzebowanie na ten surowiec w Chinach. Analitycy oczekują, że w tej sytuacji uruchomione zostaną odwierty do wydobycia ropy z łupków w USA, pozamykane z powodu jej zbyt niskiej ceny.
Jak ocenia analityk gospodarczy Marek Zuber, sytuacja na świecie będzie zależała w największym stopniu od kondycji gospodarki amerykańskiej, która już ósmy rok przeżywa hossę. Stało się tak m.in. w wyniku dostaw dla gospodarki taniego gazu łupkowego. Zauważył jednak również, że „patrząc na sytuację gospodarki amerykańskiej po II wojnie światowej, takie okresy oznaczają, że bardzo szybko nastąpi jakieś spowolnienie”. Na globalnej gospodarce zaciąży także sytuacja w Korei Północnej i na Ukrainie. Jednocześnie nie słabnie wpływ Unii Europejskiej na to, co się dzieje na świecie. Będzie ona szła w kierunku Unii dwóch prędkości. W tym kontekście polski rząd powinien zrewidować swój stosunek do przyjęcia wspólnej waluty.
W USA przez długi czas dominowały optymistyczne nastroje, co było m.in. siłą napędową amerykańskiej giełdy. Ostatnio jednak ta euforia opada. Produkcja przemysłowa rośnie o 1,4 proc. rocznie i tempo to pozostaje bez zmian. Słabo też rosną pensje – o 2,5 proc. Ponad połowa społeczeństwa ma mniejsze dochody niż przed rokiem 2000, a 13,5 proc. obywateli żyje poniżej poziomu ubóstwa. Zdaniem Rezerwy Federalnej giełdowa hossa jest mocno nadmuchana, a nadmierny optymizm inwestorów stanowi zagrożenie dla gospodarki. Dochodzi do tego rekordowe zadłużenie gospodarstw domowych, przypominające sytuację sprzed wybuchu kryzysu w 2008 roku. Nic więc dziwnego, że producenci wzięli na wstrzymanie. Gospodarka realna prawie stanęła w miejscu.
Wbrew pozorom zachodnia kotwica nie trzyma mocno globalnej gospodarki. Międzynarodowy Fundusz Walutowy obniżył prognozy wzrostu dla USA do 2,3 proc. w tym roku i twierdzi, że w następnych latach wskaźnik ten będzie spadał do 1,9 proc. w 2019 roku i do 1,8 proc. w roku następnym. Nie współgra to z zapowiedziami prezydenta Trumpa, że gospodarka amerykańska wejdzie na ścieżkę 3-procentowego wzrostu i będzie się na niej utrzymywać przez dekadę.
Senat USA uchwalił reformę podatkową. Opozycyjni Demokraci oceniają, że ustawa została wprowadzona pospiesznie i skrycie. – Konieczność powtórnego jej głosowania w Izbie Reprezentantów to kolejny dowód na to, jak niedbale napisane zostało to podatkowe oszustwo – podkreśliła w oświadczeniu przywódczyni mniejszości demokratycznej w Izbie Reprezentantów Nancy Pelosi. Donald Trump obiecywał tę ustawę w czasie kampanii wyborczej. Powstała ona w myśl jego przekonań na temat dobrze funkcjonującej gospodarki. Wprowadza zmniejszenie podatku dochodowego od przedsiębiorstw z 35 do 21 proc. Zredukowane zostaną też stawki podatków od osób fizycznych. Demokraci wskazują, że więcej skorzystają na tym bogaci niż biedni, a dług publiczny państwa w ciągu 10 lat zwiększy się o 1,5 biliona dolarów. Republikanie twierdzą natomiast, że zmiany poprawią koniunkturę gospodarczą i wzrost zatrudnienia.
Od początku 2016 roku bank centralny Rosji zaczął odnotowywać wzrost gospodarczy w tym kraju. Wzrosły też dochody. Aż 40 proc. z nich pochodzi z eksportu ropy i gazu, a ceny tych surowców zaczęły rosnąć. Wpływ na to miało ograniczenie produkcji ropy przez kraje OPEC. Co ciekawe, odnotowano też wzrosty w innych sektorach. Międzynarodowy Fundusz Walutowy szacuje, że sankcje gospodarcze obniżyły rosyjski produkt krajowy brutto o 1–1,5 proc. rocznie.
Mimo to Rosja zaczęła odnotowywać poprawę sytuacji. Sprawił to przede wszystkim rosnący popyt konsumpcyjny. Szefowa banku centralnego Elwira Nabiullina dodaje jednak, że kraj potrzebuje dalszych reform, by odblokować jego potencjał. Tego samego chce prezydent Władimir Putin. Nakazał on ministrowi gospodarki opracowanie planu, którego realizacja spowoduje, że Rosja będzie się rozwijać w średnim tempie światowym, czyli ok. 3 proc. Realizowane już są przedsięwzięcia nakręcające gospodarkę. Przyspieszono akcję kredytową, łagodzona jest polityka monetarna i wzmacniane jest zaufanie w sektorach korporacyjnym i konsumenckim. Rosyjski PKB powinien wzrosnąć o 1,9 proc. rok do roku w 2018 roku. Fabrice Desnos z Euler Hermes powiedział, że po okresie spadku koniunktury rosyjska gospodarka jest bardziej stabilna, a wiele przedsiębiorstw rozważa nowe inwestycje i ekspansję.
Co kwartał Bank Société Générale publikuje listę „czarnych łabędzi”. Są to kraje, których upadek napędzi kłopotów całemu światu. Na tej liście są Chiny. Analityków niepokoi możliwość pęknięcia bańki spekulacyjnej w systemie kredytowym, postępujący izolacjonizm tego kraju oraz twarde lądowanie chińskiej gospodarki, wywołane m.in. przez silnego dolara. Dla gospodarki napędzanej długiem najważniejsza jest oczywiście skłonność banków do udzielania kredytów i możliwości ich spłacania. Po uszy w długach tonie np. sektor deweloperski. W wielu miastach stoją niezamieszkane apartamentowce i niewykorzystywane biurowce. Wszystko to powstało dzięki hojnie udzielanym tanim kredytom.
W ubiegłym roku Chiny odnotowały wzrost produktu krajowego brutto o 6,5 proc. Był to najniższy wynik od 27 lat. Odpowiedzią na ten stan rzeczy ma być schłodzenie rynku mieszkaniowego i spowolnienie akcji kredytowej. Ma też wzrosnąć popyt wewnętrzny, gdyż Chińczycy zarabiają coraz więcej. Władze nie liczą jednak na wzrost eksportu, gdyż niepewna jest perspektywa globalnej gospodarki. Chiny opierają swój wzrost na przemyśle ciężkim. W ubiegłym roku przedsiębiorstwa państwowe zwiększyły zyski o jedną czwartą. Najlepiej radzą sobie takie branże, jak hutnictwo, wydobycie węgla i ropy oraz petrochemia. Energetyka odnotowała jednak znaczne spadki. Wiele innych państwowych firm tkwi w stagnacji. Rząd słusznie zauważył, że przyczynił się do tego brak konkurencji. Proponuje więc tworzenie firm z kapitałem mieszanym i wymianę menedżerów na zorientowanych bardziej prorynkowo.
Najbardziej kontrowersyjne prognozy ogłasza co roku Saxo Bank. Tym razem też nas zaskoczył. Twierdzi np., że „Cesarstwo Austro-Węgierskie grozi przejęciem Unii Europejskiej”. „Napięcia dyplomatyczne między Europą Zachodnią i Wschodnią sięgnęły zenitu w 2017 roku w kwestiach dotyczących zagranicznych pracowników, kwot migracyjnych i wartości demokratycznych. W 2018 roku napięcia jeszcze się nasilą” – piszą analitycy banku. Ich zdaniem scenariusz może wyglądać następująco: nowy austriacki kanclerz postanawia przyłączyć się do Grupy Wyszehradzkiej, która zrzesza czterech najbardziej europesymistycznych członków UE, napięcie sięga zenitu, gdy Komisja Europejska wezwana przez Francję, Belgię i Niemcy rozpoczyna procedurę z art. 7 przeciwko Polsce za brak poszanowania dla rządów prawa, a Austria i Grupa Wyszehradzka razem lobbują za tym, żeby Unia przyjęła kierunek antymigracyjny. Następnie udaje im się zgromadzić 13 państw, czyli mniejszość blokującą posiedzenia Rady Europejskiej. Po raz pierwszy punkt ciężkości w UE przemieści się na wschód.
Dwie kolejne prognozy dotyczą rynku papierów wartościowych. Ma zapanować na nim zamieszanie, które przyniesie inwestorom olbrzymie straty. Możemy się tylko pocieszyć, że prognozy Saxo Banku rzadko się sprawdzają.
Czesław Rychlewski
Tagi: Gospodarka, Świat
Dodaj komentarz