Wiemy, że mieszkańcy chcą mieć poczucie, że miasto o nich dba, i robimy wszystko, żeby tak było. Na podstawie ostatnich lat mogę powiedzieć, że mimo dysproporcji między dochodami miasta a potrzebami mieszkańców wiele udało nam się dokonać, w tym rzeczy pozornie niemożliwych – mówi Robert Perkowski, burmistrz Ząbek.
W tym roku obchodzą państwo jubileusz 50-lecia nadania gminie praw miejskich. Jak Ząbki zmieniły się przez ten czas?
– Warto podkreślić, że pół wieku posiadania praw miejskich nie jest tożsame z okresem istnienia gminy. Formalne początki Ząbek sięgają co najmniej 450 lat wstecz. Zmiany, które mogliśmy obserwować na przestrzeni lat, są ogromne i mają znaczący wpływ na charakter gminy. Jeszcze 50 lat temu działały tu cegielnie, choć już nie tak prężnie jak w czasach przedwojennej świetności. Chyba największe tempo zachodzących przeobrażeń przypada na ostatnie kilkanaście lat.
Około 2000 roku miasto doświadczyło wielu istotnych zmian – intensywnie zaczęło się rozwijać budownictwo mieszkaniowe, zaczęli napływać do nas nowi mieszkańcy, dzięki czemu mamy młodą społeczność lokalną i duży przyrost naturalny. Ząbki są dziś dynamicznym, stale rozwijającym się miastem, które doskonale zaspokaja potrzeby mieszkańców, odpowiadając przede wszystkim na oczekiwania dużej grupy młodych ludzi. Praktycznie wszystkie obiekty oświatowe na terenie Ząbek są nowe albo wyremontowane, a to wcale nie jest prostym zadaniem, zważywszy na fakt, że duża część mieszkańców nie dopełnia obowiązku meldunkowego i formalnie pozostaje związana z miejscem pochodzenia.
Zaspokojenie potrzeb całej społeczności przy wpływach od zaledwie połowy mieszkańców jest dla samorządu gigantycznym wyzwaniem, ale nie poddajemy się i nie ustajemy w poszukiwaniu wciąż nowych rozwiązań i sposobów na rozwój.
Chcemy, by Ząbki nie były dla mieszkańców wyłącznie sypialnią, ale domem. Nawet jeśli pracują w Warszawie, zależy nam, żeby w Ząbkach odnaleźli swoje docelowe miejsce na Ziemi, które sprosta ich oczekiwaniom na każdym polu: estetyki, funkcjonalności, komunikacji, dostępu do usług i sprawnej administracji. Wiemy, że mieszkańcy chcą mieć poczucie, że miasto o nich dba, i robimy wszystko, żeby tak było.
Na podstawie ostatnich lat mogę powiedzieć, że mimo dysproporcji między dochodami miasta a potrzebami mieszkańców wiele udało nam się dokonać, w tym rzeczy pozornie niemożliwych. Np. jako jedyny samorząd na Mazowszu wybudowaliśmy tunel pod torami kolejowymi. Dzięki temu przemieszczanie się z jednej części miasta do drugiej przestało być zmorą. Wyznaję zasadę, że jeśli komuś przyświeca cel, to sposób musi się znaleźć. Taka ideologia przynosi efekty. Dzięki takiemu podejściu wybudowaliśmy kompleksowy obiekt rekreacyjny z basenem, kręgielnią, salą do squasha, boiskiem do piłki nożnej i gastronomią.
Cieszymy się, że mamy dla kogo to robić, bo nasi juniorzy stale odnoszą sportowe sukcesy. Jednocześnie stale inwestujemy w infrastrukturę drogową, co służy całemu społeczeństwu. Postęp widoczny w wielu obszarach jest ogromny, a efekty naszych działań są nieporównywalne ze stanem sprzed 50 lat. Oczywiście wraz z rozwojem społecznym wzrosły potrzeby mieszkańców, ale też jakość wykonywanych prac.
– Największą przeszkodą jest tu mentalność, ale nie sprzyjają nam również rozwiązania legislacyjne. Niestety obywatel może posługiwać się różnymi adresami w różnych instytucjach. To nie pomaga jednostkom samorządowym. Musimy przeciwdziałać takim regulacjom, żeby było nas stać na inwestycje. Blisko 10 lat funkcjonuje u nas Karta Mieszkańca, którą jako pionierzy wprowadziliśmy w Ząbkach, żeby zameldowani w mieście mieszkańcy mogli liczyć na szereg korzyści w postaci zniżek na usługi miejskie.
Jest to nie tylko zachęta do meldunku, lecz także promocja lokalnej przedsiębiorczości. Potem poszliśmy o krok dalej, jako pierwsi oferując bezpłatny transport miejski dla zameldowanych u nas mieszkańców. Muszę przyznać, że pomysły te zaowocowały okresowym przyrostem liczby mieszkańców, więc możemy mówić o sukcesie. Zrezygnowaliśmy z zachęt typu loterie, bo wolimy oferować stałe bonusy dla wszystkich niż nagrody dla nielicznych, którzy akurat maja szczęście.
Gmina Ząbki jako pierwsza na Mazowszu została uhonorowana Tulipanem narodowego Dnia Życia. Co złożyło się na tę nagrodę? Na jakich działaniach prospołecznych zarządzanej przez pana jednostki mogą wzorować się inne samorządy?
– Stawiamy na dostęp do oświaty, na jakość oferty i wzorowe warunki placówek edukacyjnych. Bierzemy udział w akcji prowadzonej na terenie naszego powiatu – Powiatowej Karcie Dużej Rodziny. Oferujemy różne bonusy dla rodzin wielodzietnych, np. na usługi w obszarze oświaty: przedszkola, kursy, szkolenia w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji. Tym samym chcemy pomóc rodzinom nie tylko finansowo, lecz także umożliwić im wspólne spędzanie czasu w kompleksie, w którym każdy znajdzie coś dla siebie.
Dla mieszkańców ważne są nie tylko sprawy społeczne, lecz także ekonomiczne i zawodowe, w tym możliwość prowadzenia działalności gospodarczej. Mieszkańcy chętnie otwierają firmy w Ząbkach, czy raczej stawiają na stołeczny rynek pracy?
– Wystarczy spojrzeć w statystyki, by zobaczyć, jak dobre mamy wyniki w obszarze lokalnej przedsiębiorczości. Mogę śmiało powiedzieć, że jesteśmy pod tym względem w czołówce. Nasi mieszkańcy wykazują się dużą aktywnością, rozwijając ciekawe, niekiedy nowatorskie przedsięwzięcia, a my chcemy ich wspomagać w realizacji ambitnych pomysłów.
Oczywiście mamy ograniczenia finansowe i formalne, ale nawet te staramy się pokonywać. Potwierdzeniem tego jest stworzony z myślą o mieszkańcach fundusz pożyczkowy. Dzięki niemu udostępniamy lokalnym przedsiębiorcom środki unijne w ramach programu „Wsparcie na Start” czy Mazowieckiego Lokalnego Funduszu Pożyczkowego, oferujących kredyty na bardzo korzystnych warunkach.
– Jest mi niezręcznie wypowiadać się na ten temat, bo każdy włodarz chciałby myśleć o sobie jak najlepiej, ale nie mnie oceniać moją pracę. Tak jak poddaję się na co dzień ocenie mieszkańców, tak poddam się każdemu rozwiązaniu, które wejdzie w życie. Myślę, że planowane zmiany będą miały pozytywne i negatywne skutki. Zdaję sobie sprawę, że w Polsce są samorządy, które nie funkcjonują prawidłowo, gdzie wójt jest jedynym albo głównym pracodawcą i przez tę zależność może wpływać na wynik wyborów.
Z drugiej strony jest wiele jednostek terytorialnych, w których zgodnie z nowymi zasadami będzie musiał odejść bardzo dobry włodarz, a na jego miejsce nie ma kandydata, który miałby podobny potencjał. Trudno mi ocenić, czy więcej będzie pozytywnych, czy negatywnych konsekwencji
Rozmawiał Zbigniew Wawrzkowicz.
Dodaj komentarz