Z Januszem Różalskim, prezesem Okręgowego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej Sp. z o.o. w Gdyni rozmawiamy o przemianach ustrojowych, modernizacji zakładu oraz nowych technologiach w ciepłownictwie
Państwa firma obchodziła w zeszłym roku 55-lecie. Czy mógłby pan opowiedzieć o jej historii?
Urośliśmy na własnym wysiłku i zaangażowaniu. Działo się to bez fajerwerków, ale ustawiczną pracą wielu osób. Firmą zarządzało trzech menadżerów, czyli niewielu jak na tyle lat. Ja jestem tym trzecim. To świadczy o mądrości naszych właścicieli, którzy chcą stałego, stabilnego rozwoju, ale zarazem odwagi. Podjęcia ryzyka wymagało przejście firmy z jednego ustroju do drugiego w końcówce lat 80 i na początku lat 90. Wtedy utworzyliśmy spółkę kapitałową i wzięliśmy kredyt z Banku Światowego, gwarantowany przez Ministerstwo Finansów. Z różnych krajów przyjeżdżali do nas eksperci, sprawdzający naszą wiarygodność. Nazywaliśmy ich „misjonarzami”, a oficjalnie te ewaluacje nazywały się misjami Banku Światowego.
Jaka była kwota tego kredytu?
Oceniono, że potrzebujemy 100 mln dol. Nie było nas stać na taką sumę, więc wzięliśmy 25 mln dol. Teraz taki kredyt może nie robi już na nikim wrażenia, ale w roku 1990 czy 1991 wyglądało to zupełnie inaczej. Asekuracja kredytów w Polsce, kraju borykającym się z brakiem pewnych środków finansowych, wręcz ubogim, była słaba, więc otrzymanie kredytu graniczyło z cudem.
Na czym polegała państwa modernizacja?
Budowaliśmy nowe magistrale. Postawiliśmy na topowe technologie, systemy telełączności i Internetu, funkcjonujące już w Europie Zachodniej. Nawet nasi zachodni sąsiedzi ich nam zazdrościli. Mówili: macie teraz szansę przeskoczyć o dwie epoki rozwojowe, które my musieliśmy wolnym krokiem przejść, my mamy urządzenia jeszcze działające, więc ich nie wymienimy, ale wasze są w tej chwili nowocześniejsze. Ciepłownictwo polskie stało się przykładem dobrych decyzji technicznych i gospodarczych. Było jednym z najlepszych w Europie.
Nie tak dawno zakończyliśmy w zespole roboczym 4-letnią pracę nad standardem dla węzłów ciepłowniczych, również tych produkowanych przez nas. Ów standard został wdrożony przez Europejskie Centrum Standaryzacji. Obowiązuje w 35 krajach, w tym 27 Unii Europejskiej. Moja firma, w tym ja osobiście, byliśmy autorami tego pomysłu. Przez 4 lata aktywnie uczestniczyliśmy w pracach nad projektem. Z firmy, która denerwowała klientów swoimi kłopotami, częstymi awariami staliśmy się firmą, której nie widać i nie słychać. A jak słychać, to z tytułu naszych nagród albo odznaczenia naszego sztandaru.
Lata dużych inwestycji nas zahartowały. Potem już było łatwiej przy konkursach Ekofunduszu. Zmodernizowaliśmy kotłownie sopockie, prawie 100 z nich zniknęło do 1999 r., dzięki nam Sopot mógł aplikować o status uzdrowiska. Po tym, gdy jednak Sopot wybrał połączenie ciepłownicze z Gdańskiem, nauczyliśmy się, że nasze otoczenie podejmuje również decyzje polityczne. Miasto przez swoje możliwości wpływania na spółdzielców i właścicieli ma możliwość wpływu na rynek biznesowy. My się na to nie obrażamy. Robimy swoje. W Wejherowie 4 lata temu uruchomiliśmy elektrociepłownię – pierwszą tak dużą ciepłownię gazową.
Jak wykorzystują państwo fundusze europejskie?
Dostaliśmy pieniądze z Funduszu Spójności, a dokładnie z programu infrastrukturalnego POiŚ, którego operatorem i kontrolerem finansowym jest Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska, ale tylko na modernizację. Dzięki temu mogliśmy wykonać wielkie przebudowy w Gdyni i Rumi. Wykorzystaliśmy je w 100 proc. Wykonaliśmy ok. 110 zadań, co pozwoliło nam spożytkować otrzymane środki. Ponad 50 mln zł przeznaczyliśmy na poprawę izolacyjności i wymianę najstarszych, najsłabszych technologicznie sieci. Również skorzystaliśmy z tzw. Regionalnego Programu Operacyjnego dla województwa pomorskiego. Dzięki temu wybudowaliśmy nową elektrociepłownię w Wejherowie, zastępując dwa kotły węglowe rozwiązaniem nowoczesnym, opartym o bardzo wyrafinowaną technologię Rolls Royce’a. Chcielibyśmy oczywiście być ich serwisantem, ale oni do serca maszyny, czyli generatora, nie dopuszczają nikogo. I ten silnik, jako jedyny w Polsce, pracuje nieprzerwanie.
Ale teraz to państwo są wyznacznikiem dla innych, liderem branży.
Staramy się nie używać takich określeń jak lider, pionier, mistrz. Nasza wiedza zweryfikowana wynikami, pozwala nam mówić, że jesteśmy firmą mającą wpływ na ciepłownictwo europejskie. Z udziałem naszych partnerów biznesowych jednoczymy, tworzymy pewną wartość dodaną dla naszej dziedziny. Niewątpliwie potwierdzeniem słuszności naszych działań jest otrzymany przez OPEC Gdynia w maju tego roku prestiżowy tytuł Laureata Godła „Teraz Polska”.
Rozmawiał Mariusz Gryżewski
Tagi: Janusz Różalski, Okręgowe Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej Sp. z o.o. w Gdyni
Dodaj komentarz