Jesteśmy uzależnieni od węgla, ale to nie znaczy, że do 2050 roku nie możemy znaleźć innych rozwiązań – mówi Andrzej Chwiluk, przewodniczący Międzyzakładowego Związku Zawodowego Górników w Polsce KWK Makoszowy.
Andrzej Chwiluk – Szczerze powiedziawszy, doświadczenia pozytywne są mizerne, albo mówi się o likwidacji kopalń, albo o ich obronie. Dyskusji praktycznie nie ma. Są tylko dwie strony medalu, dwie strony sporu, a między nimi nie ma żadnego porozumienia, ani nie istnieje też niezależne od nich pole do dyskusji nad rozwiązaniami pośrednimi. Obie strony próbują się non stop bezsilnie zwalczać. Przepracowałem to kilka lat temu. Wtedy to udało mi się spotkać z przedstawicielami Zielonych, ale też z przedstawicielami różnych organizacji pozarządowych. Próbowaliśmy dojść do porozumienia korzystnego zarówno dla ekologów, jak i górników.
Andrzej Chwiluk – Całe przedsięwzięcie nie było łatwe. Nie wynikało to tylko z tego, że nasze stanowiska były skrajnie różne. Po prostu rządzący od 1989 r. robią wszystko, by nasze środowiska podzielić i skłócić, nie dopuszczają oni możliwości zaistnienia prawdziwej debaty. My, jako związki zawodowe i organizacje pozarządowe, raczej staramy się szukać porozumienia.
Andrzej Chwiluk – Okazało się, wbrew prostym stereotypom, że mamy więcej zbliżających nas postulatów. Koniec końców doszło wtedy do zbliżenia stanowisk. Nikt na siłę nikogo nie przekonywał do odejścia od swoich pryncypiów. Mówiliśmy o alternatywnych źródłach energii, o przekształceniach proekologicznych w górnictwie. Jednak komuś musiało się to nie spodobać. Po jakimś czasie ze środowisk górniczych, jak i ekologicznych, zaczęły dochodzić do głosu osoby o skrajnych poglądach, które były przeciwne takiej debacie.
Andrzej Chwiluk – Około pięciu-sześciu lat temu.
Andrzej Chwiluk – Tak się wydaje na pierwszy rzut oka, ale przecież mówiliśmy o przekształceniach w górnictwie przy użyciu nowych technologii jak np. instalacje gazowania węgla, tworzenia elektrowni szczytowo-pompowych z wykorzystaniem szybów kopalnianych i wyrobisk. I tu znaleźliśmy płaszczyznę do wzajemnego zrozumienia. Ale nawet ci, co krytykują Greenpeace za ostatnią akcję rozwieszenia płacht na budynkach PO i PiS wzywających do skończenia z wydobyciem węgla, nie mają racji, ich krytyka jest bezpodstawna. Ja wiem, że działacze Greenpeace nie dążą do tego, by zlikwidować miejsca pracy i wpędzić Śląsk w biedę. Im chodzi o coś kompletnie innego, a dążąc do swych celów szanują po prostu ludzi, górników i społeczność Śląska. Więc jest jedno zasadnicze zadanie, szukajmy kompromisu.
Andrzej Chwiluk – To jest bardzo proste. Epoka węgla w tej postaci z pewnością się kończy. To jest jasne. My, społeczeństwo polskie, jesteśmy uzależnieni od węgla, ale to nie znaczy, że do 2050 r. nie możemy znaleźć rozwiązania. Wdrożyć inne sposoby przetwarzania węgla. Tak na marginesie wspomnę, że Unia Europejska sprowadza spoza jej granic około 200 milionów ton węgla, a może i więcej. Pytanie do jakich celów? Problem tak naprawdę nie leży w węglu, wszak kopalnie nie emitują gazów cieplarnianych! Leży on w elektrowniach węglowych, które przecież i tak zmodernizowały swoje bloki energetyczne. Na potwierdzenie tego faktu proszę spojrzeć na to, że gdy my ograniczyliśmy wydobycie węgla, to następnie rozpoczęliśmy sprowadzanie go z zagranicy. To jest chore! Zamiast wdrażać nowe technologie, poświęca się ogromne pieniądze na likwidację polskiego górnictwa, a jednocześnie sprowadza się węgiel, bo go przecież potrzebujemy. Czy nam się będzie podobać, czy nie, tak po prostu będzie. Jeszcze przez około 25 lat. Również to, że wydobywamy z coraz głębszych pokładów, że praca staje się coraz bardziej niebezpieczna, nie podlega żadnej wątpliwości. Przytoczę przykład swojej kopalni. Nigdy nie pogodziłem się w pełni z zamknięciem naszej kopalni, kopalni Makoszowy. Co było powodem jej zamknięcia? Twierdzę z całą stanowczością, że nie ekonomia, czy ekologia, lecz brudna polityka w najgorszym wydaniu. Pozostały przecież ogromne złoża pod ziemią, a kopalnia była jedną z najbezpieczniejszych w kraju. Zasypano nowoczesne szyby, które można było wykorzystać do innych celów. W dodatku nie powstało po całej tej operacji ani jedno miejsce pracy. Tak się nie robi, to woła o pomstę do nieba! Jeśli ktoś myśli, że środowisko górnicze tego nie widzi, to jest w błędzie.
Andrzej Chwiluk – Oczywiście, że tak. Możliwości są. Żeby wpisać zmiany w walkę z zanieczyszczeniem powietrza, możemy spojrzeć na niską emisję. To ona jest jednym z głównych problemów ekologicznych w Polsce. Ludzie grzeją, szczególnie na Śląsku, starymi piecykami. Dlatego zaproponowaliśmy u nas stworzenie elektrociepłowni. Jednak nikogo to nie interesuje, jakiekolwiek nasze próby na Śląsku, w Katowicach, ale też w innych miastach, spotykały się z odmowami lub aroganckim brakiem zainteresowania. Drugą propozycją było stworzenie miejsca zajmującego się przetwórstwem śmieci. Kolejną propozycją była związana z magazynowaniem energii. Na świecie w szybach kopalnianych wyłączonych z eksploatacji umieszcza się instrumenty szczytowo-pompowe, które tworzą łącznie elektrownie szczytowo-pompowe. Zasada podobna jak w istniejących elektrowniach szczytowo-pompowych mieszczących się w górach jak np. góra Żar.
A przecież kopalnie mogłyby dalej funkcjonować przetwarzając węgiel chemicznie np. poprzez jego gazowanie, także wykorzystanie węgla do celów farmakologicznych, zastosowanie pomp termicznych. Również wykorzystanie warsztatów kopalnianych wyposażonych w różnoraki sprzęt i maszyny do wytwarzania innych produktów. Chcieliśmy w taki sposób znaleźć wyjście z tej sytuacji, chcieliśmy pogodzić interes pracowników z zaistniałą sytuacją. Jednak w Polsce nikt nie był takimi rozwiązaniami zainteresowany. Po prostu zamyka się kopalnie i tyle, zero dyskusji. Zabrakło dobrej woli i rzetelnego dialogu. A pomysłów było znacznie więcej. Przykładowo proponowaliśmy stworzenie elektrowni fotowoltaicznej, ale też znaleźliśmy inwestora, który chciał przedłużyć żywot kopalni. Ludziom naprawdę zależało na tej sprawie, zależało na utrzymaniu miejsc pracy w Zabrzu.
Andrzej Chwiluk – Nic, kompletnie nic. Nawet w sytuacji, w której wraz z inwestorem ustaliliśmy, że nie będzie węgla sprzedawać w Polsce, gdy go było wówczas za dużo, tylko będziemy go eksportować. Nikt w dodatku nie upierał się przy jakimkolwiek rozwiązaniu, to były propozycje, jak Pan widzi niezwykle szerokie i realistyczne. Spotkaliśmy się z kompletną arogancją, nikt nie usiadł z nami do stołu, zostaliśmy wręcz wyproszeni z ostatniego spotkania dotyczącego likwidacji kopalni i dyskusji nad wykorzystaniem zasobów i terenów pokopalnianych. Powiedziano nam, że to spotkanie biznesowe i strona społeczna nie ma wstępu. Temat koniec końców umarł, chociaż sama likwidacja, w taki sposób przeprowadzona, będzie kosztować docelowo około miliarda złotych. Można było ją zamykać inaczej, na przykład stopniowo, również to proponowaliśmy, jednak nadal nikt nie był zainteresowany rozmową. Szyby kopalniane, które zostały zasypane, można i powinny być tylko zaczopowane z góry, aby je można było wykorzystać w przyszłości. Pan Tobiszowski, który jest pełnomocnikiem rządu do spraw restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego, po prostu wie najlepiej. Jest to o tyle dziwne, że od trzech lat ceny węgla wzrastają, jest świetna koniunktura, nadal nie zmieniło to niczego.
Andrzej Chwiluk – Nie, nie ma to miejsca. Ostatnio próbowałem skontaktować się z reprezentantem Wiosny Biedronia, ponieważ oni chcą odejść od węgla do 2030 r., jednak chyba jest to temat zbyt trudny dla partii.
Andrzej Chwiluk – Spokojnie. Nikomu nie mówimy od razu nie. Karty są rozdane, trzeba podejść do stołu. Ze wszystkimi trzeba rozmawiać, coś z węglem i z ludźmi uzależnionymi od pracy w sektorze węglowym trzeba zrobić, wszyscy to wiemy. Jednak partie polityczne traktują nas jak powietrze. Koniec końców wszystkie są siebie warte. Niektórzy niszczą górnictwo i miejsca pracy w białych rękawiczkach, inny w ciężkich butach policyjnych.
Andrzej Chwiluk – Oczywiście miejsca pracy i restrukturyzacja górnictwa z prawdziwego zdarzenia z zastosowaniem nowoczesnych technologii i przekształceń wielobranżowych, oczywiście proekologicznych, aby pogodzić z pozoru rozbieżne cele górników i ekologów. Jednocześnie nie dopuścić do takiej sytuacji, jaka miała miejsce choćby w regionie wałbrzyskim, gdzie zamknięto wszystkie kopalnie, a ludzie żyli w skrajnej biedzie, bez żadnej alternatywy nowych miejsc pracy.
Dlatego ja po prostu będę walczył o to, żeby nie doszło znów do takiej społecznej katastrofy. Gdyby do niej doszło, myślę, że moglibyśmy zobaczyć na polskich ulicach tłumy żółtych kamizelek. Warunek brzegowy? Prawdziwy i rzetelny dialog oparty na wzajemnym poszanowaniu, a nie pozorowanie działań i szczucie ludzi na siebie oraz ogłupianie ich zafałszowanymi informacjami.
Rozmawiał Wojciech Łobodziński
Tagi: ekologia, górnictwo, kopalnia, węgiel, związek zawodowy
Dodaj komentarz