Zgodnie z ustaleniami Global Ekonomic Prospects w 2019 roku wzrost gospodarczy na świecie spowolni do 2,9 proc. z 3 proc. w roku ubiegłym. Zmniejszy się także poziom inwestycji.
Przyczyny tego stanu rzeczy to przede wszystkim napięcia w sferze światowego handlu oraz wahania kursów walut. Rosną czynniki ryzyka w związku z podejmowaniem chaotycznych decyzji na rynkach finansowych oraz eskalacją sporów handlowych. Wpływ na sytuację gospodarki światowej mieć też będzie klimat. Gwałtowne zmiany pogodowe spowodują wahanie cen żywności, co szczególnie odczują kraje słabo rozwinięte.
Wskaźnik PMI dla strefy euro znajduje się na najniższym poziomie od czterech lat i wynosi 51,1 proc. Sygnalizuje on wprawdzie jeszcze tendencje wzrostowe, ale jest też ostrzeżeniem przed nadciągającą recesją.
„Gospodarka strefy euro pod koniec 2018 roku znów zredukowała bieg. W grudniu aktywność biznesowa rosła najwolniej od końcówki 2014 roku, a napływ nowych zamówień ledwo wzrósł” – skomentował wyniki grudniowego badania Chris Williamson, główny ekonomista IHS Markit.
Jeszcze gorzej jest w Chinach. W grudniu ub.r. wskaźnik PMI spadł tam poniżej 50 pkt. Rekordowy spadek od października 2008 roku zanotował też amerykański ISM. W grudniu wyniósł 54,1 pkt., podczas gdy w listopadzie osiągnął 59,3 pkt. Wygląda więc na to, że spowolnienie gospodarcze nabiera globalnego charakteru.
– Żarty się skończyły, amerykański przemysł zaciąga hamulec – skomentował sytuację Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB. – Teraz spowolnienie mamy po obydwu stronach Atlantyku.
– Publikacja najnowszego odczytu indeksu ISM dla przemysłu postawiła znak zapytania nad dalszym dobrym zachowaniem największej gospodarki świata – twierdzi Łukasz Bugaj z DM BOŚ. – Zauważyć trzeba też tąpnięcie indeksu nowych zamówień. To kluczowy wskaźnik z punktu widzenia przyszłości, który wręcz runął o 11 pkt. z 62,1 pkt. do zaledwie 51,1 pkt. Pokazuje to, że wojna handlowa z pewnym opóźnieniem zaczyna jednak doskwierać amerykańskim wytwórcom.
Spadek indeksu ISM odbił się szerokim echem na rynkach. Dolar znalazł się w odwrocie. Spadła rentowność długu USA. Kurs uncji złota przekroczył już 1290 dolarów i kontynuował marsz na wielomiesięczne maksima.
21 grudnia ub.r. odbyła się konferencja z okazji 40-lecia rozpoczęcia wewnętrznych reform i otwarcia się Komunistycznej Partii Chin na świat. Władze republiki wiedzą dobrze, że konieczne jest stymulowanie konkurencyjności i tworzenie nowych miejsc pracy. To wymaga decentralizacji zarządzania. Do głosu dochodzą też jednak poglądy dotyczące bezpieczeństwa narodowego.
– Chiny nie mogą rozwijać się w izolacji od świata, a świat potrzebuje Chin dla globalnego rozwoju – stwierdził prezydent Xi Jinping. – Nikt nie jest w stanie dyktować Chińczykom, co powinni lub czego nie powinni robić.
Po upadku Lehman Brothers, co zapoczątkowało światowy kryzys finansowy, miało dojść do uruchomienia mechanizmów obronnych i kontrolnych. Nic takiego się jednak nie stało. Banki wyszły na prostą. Ich szefowie zainkasowali wysokie premie, a ciężar naprawy sytuacji poniosły budżety państw.
– Dziesięć lat od upadku Lehman Brothers na światowym rynku finansowym znów niepokój. Właściwie nic przez te 10 lat się nie zmieniło – twierdzi ekonomistka dr Hanna Szymborska, ekspertka brytyjskiego The Open University. Jej zdaniem nowy kryzys już się zaczął. Problemy zostały zamiecione pod dywan. Ucichły bunty na Wall Street. Nakręcono filmy i napisano książki o konieczności reform, ale żadnych skutków to nie przyniosło. Reformy sektora bankowego były zbyt nieśmiałe.
Rok 2019 przyniesie bez wątpienia globalne spowolnienie gospodarcze. Nie będzie ono zbyt głębokie, pod warunkiem że nie dojdzie do konfliktów geopolitycznych. A tego wykluczyć nie można. Wiele będzie zależało od zachowań banków centralnych. Jeżeli Fed utrzyma swoją skłonność do zaostrzania polityki pieniężnej, dolar się wzmocni, koniunktura na giełdach się pogorszy i wzrosną ceny surowców.
Steen Jakobsen, główny ekonomista duńskiego Saxo Banku, znanego ze swoich katastroficznych prognoz, uważa, że Europa zbliża się do recesji, a Niemcy narażone są na podobne kłopoty.
Pozostaje kwestia odwrócenia globalizacji. Nie istnieje wyraźne długoterminowe rozwiązanie tego problemu, jednak światowa gospodarka jest w złym stanie, a Chiny za wszelką cenę dążą do stabilizacji.
Raport Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) nie pozostawia wątpliwości, że globalne spowolnienie gospodarcze staje się faktem. Prognozy wzrostu na 2019 r. zostały skorygowane w dół dla większości największych gospodarek.
Prezentując raport Laurence Boone, główny ekonomista OECD przekonywał, że „obecnie niewiele wskazuje na to, że spowolnienie będzie poważniejsze niż przewidywano. Jednak ryzyko jest wystarczająco duże, aby podnieść alarm i przygotować się na wszelkie nadchodzące burze. Potrzebna będzie współpraca w zakresie polityki fiskalnej na poziomie globalnym i na poziomie euro”.
W wielu krajach bezrobocie jest rekordowo niskie, a niedobory siły roboczej zaczynają się nie tylko objawiać, ale i tworzyć realne problemy dla przedsiębiorstw.
W opinii sekretarza generalnego OECD Angela Gurrí „konflikty handlowe i niepewność polityczna potęgują trudności, na jakie napotykają rządy, aby zapewnić, że wzrost gospodarczy pozostanie silny, zrównoważony i sprzyjający włączeniu społecznemu”.
Napięcia w handlu już szkodzą światowemu PKB i wymianie handlowej. Jeśli USA podniesie taryfy celne na wszystkie chińskie towary do 25 proc., a Chiny podejmą działania odwetowe, światowa aktywność gospodarcza może być znacznie słabsza. Do 2021 roku światowy PKB spadnie o 0,5 proc., w USA szacunkowo o 0,8 proc, a w Chinach o 1 proc.
Już w 2018 roku tempo wzrostu gospodarczego w Chinach zmniejszyło się do 6,5 proc. wobec 6,9 proc. w roku poprzednim. Ma to niewątpliwy wpływ na całą globalną gospodarkę.
Z Moskwy docierają sprzeczne opinie o stanie jej gospodarki. Według Kremla kraj ten doskonale sobie radzi z zachodnimi sankcjami. To opinia sprzed dwóch lat.
Podobno wrócili do niej zagraniczni inwestorzy, a rubel odzyskał siłę. Rosja nieustannie też zwiększa rezerwy złota. Jednak Bank Światowy orzekł, że wzrost gospodarczy Rosji będzie w 2018 roku znacząco niższy niż zakładano. Aleksiej Kudrin, szef Izby Obrachunkowej Rosji, przyznał, że głównym powodem problemów w rosyjskiej gospodarce są sankcje amerykańskie. Mówił o tym podczas obrad Międzynarodowego Forum Ekonomicznego w Sankt Petersburgu. Jego zdaniem zmniejszą one tempo wzrostu gospodarki rosyjskiej nie – jak zakładano – o 0, 2–0,3 pkt. proc., ale o 0,5 pkt. proc.
Podobnego zdania są analitycy trzech banków inwestycyjnych. Morgan Stanley szacuje, podobnie jak Kudrin, że wzrost w poprzednim roku wyniesie 1,8 proc., a nie 2,3 proc. Podobne szacunki ogłosili analitycy Goldman Sachs i Citi. Władzy nie pozostało nic innego jak uznać te diagnozy. Ministerstwo Rozwoju Gospodarczego Rosji zredukowało też swoje prognozy wzrostu do 2,1 proc.
Dużo wskazuje na to, że w tym roku odpływ kapitału z Rosji może być jeszcze większy niż w roku ubiegłym. Ponadto ciągle nad tym krajem wiszą zapowiedzi kolejnych sankcji amerykańskich.
Można więc powiedzieć, że świat się chwieje i nie widać realnych prób powstrzymania tego procesu.
Czesław Rychlewski
Tagi: Global Ekonomic Prospects, Gospodarka, poziom inwestycji, Świat, Wzrost gospodarczy
Dodaj komentarz